"Super Express": - Komentatorzy meczu Skra - Dynamo powiedzieli, że jesteś wart tyle złota, ile ważysz. Lubisz złoto?
Stephane Antiga: - A kto go nie lubi? Najbardziej to lubię je zdobywać i trzymać w formie medalu (śmiech). Ale tak naprawdę, gdyby ktoś chciał nas ozłocić, to musiałby do Bełchatowa tego złota sporo przywieźć. Bo nie tylko ja dobrze grałem. Wszyscy świetnie się spisali, na czele ze zmiennikami, Dobrowolskim i Bąkiewiczem. Zagraliśmy po prostu świetny mecz w bardzo ważnym momencie.
- Znasz historię, więc na pewno wiesz, jak ważne jest dla Polaków ogrywanie Rosjan...
- Oczywiście, że wiem, choć zapewniam, że każdy lubi lać Rosjan. Ja, jako Francuz, też czerpię z tego dużą przyjemność, choć zdaję sobie sprawę, że dla Polaków radość w takim przypadku jest podwójna. Tym bardziej się cieszę, że wziąłem w tym udział.
- Decydujący moment?
- Drugi set. Po tym, jak polegliśmy w pierwszym, wiadomo było, że druga partia to nasza ostatnia szansa. Bo gdyby zrobiło się 0:2, to byłoby po meczu. W takim przypadku musielibyśmy wygrać cztery kolejne sety, a przy takim rywalu, jak Dynamo, byłoby to raczej niemożliwe. No więc wiedzieliśmy, że mamy nóż na gardle, ale dzięki agresji, sprytowi i inteligencji wyszliśmy z opałów. Po takim meczu spokojnie można powiedzieć, że Skra jest w stanie pokonać każdego w Europie.
- No właśnie. Jeszcze "tylko" trzeba ograć Iskrę Odincowo i Final Four!
- Miałem już okazję zagrać w Final Four, to wielka przyjemność. Dlatego bardzo mi zależy na powtórzeniu tego ze Skrą. Co do Odincowa... Raz wygraliśmy z nimi 3:0, a na wyjeździe było 0:3. Jeśli unikniemy prostych błędów z tego drugiego meczu, to powinniśmy dać im radę.
- Ostro zabalowaliście po ograniu Rosjan?
- Nie, wielkiej imprezy nie było. Zjedliśmy z drużyną kolację i każdy udał się do domu. Mam małe dzieci, więc nie mogę sobie pozwolić na powroty nad ranem. W sumie przed drugą w nocy byłem już w łóżku. W sobotę mamy kolejny ważny mecz, więc tym bardziej nie miało sensu jakiekolwiek balowanie. Bo gdybyśmy oblewali każdy sukces, to wygrane by się szybko skończyły (śmiech).
- Jak w ogóle czujesz się w Bełchatowie? Mieszkałeś długo w Paryżu, a twoim ulubionym miejscem jest Polinezja Francuska. Bełchatów nie przypomina żadnego z tych miejsc.
- To prawda, Bełchatów nie jest ani stolicą, ani rajską wyspą. Dla mnie jest jednak bardzo dobrym miejscem. Bo świetnie się czuję w tym klubie, mam ze wszystkimi doskonałe kontakty. W domu też mi się dobrze układa, jestem szczęśliwym człowiekiem. A jak chcę zobaczyć ciekawe miejsca, to wsiadam w auto i jadę w Polskę. Zwiedziliśmy już z rodziną Warszawę, Kraków, Częstochowę, Katowice... Polska świetnie mi się kojarzy. Nie dość, że można tu pograć w siatkówkę na wysokim poziomie, to jeszcze fajne miejsca zobaczyć.
Nurek Antiga
* Bohater Skry uwielbia nurkować. Jego rekord to zejście na głębokość 20 metrów i wytrzymanie pod wodą 4 minuty i 4 sekundy.
* Za największe wakacyjne przeżycie uważa pływanie z olbrzymimi płaszczkami w wodach oblewających Polinezję Francuską.
* Kiedy przebywa poza Francją, najbardziej brakuje mu... sera. Jak tylko wraca do siebie, to nadrabia "serowe zaległości".
* Uwielbia francuskie kino, zwłaszcza komedie. Interesuje się drugą wojną światową. Jako dziecko zaczytywał się w książkach Juliusza Verne'a. * Od kilku lat czyta już tylko o nurkowaniu i podróżach.