Bo w Alonso, który ostatni sezon spędził w teamie Renault, tkwi nadal zadra z roku 2007, gdy dał się skusić McLarenowi i potem przeżywał upokorzenia spychany na pozycję "drugiego" za Lewisem Hamiltonem. Dla ambitnego Hiszpana było to przeżycie stresujące i w końcu rozstał się z McLarenem w gniewie.
Jakość bolidu Renault nie dawała mu szansy na pokazanie na torze, o ile jest wart więcej od lansowanego na siłę Brytyjczyka. Ferrari to co innego. I choć ograniczenia konstrukcyjne narzucone Formule 1 przez nowe przepisy mogą tu wiele zmienić, wiadomo, że bolidy "Czarnego Konia" będą w roku 2009 w ścisłej czołówce. Kierowca klasy Alonso z pewnością to wykorzysta.
A co z przyjaźnią z Robertem Kubicą? Nadal będzie kwitła poza torem, a na torze będą walczyć do upadłego. Nie da się ukryć, że w lepszym pojeździe przyjaciel wyrósł Polakowi na groźnego konkurenta.