"Super Express": - Czy polski żużel upada?
Tomasz Gollob (37 l.): - Nic mi na ten temat nie wiadomo.
- Jak to? Przecież prezesi klubów ekstraligowych zapowiadają olbrzymie cięcia w wynagradzaniu żużlowców, a nawet straszą zawieszeniem rozgrywek.
- Nic nie słyszałem na ten temat. Ale się dziwię. Przecież stadiony są pełne, a największe telewizje rywalizują o prawa do transmitowania naszych meczów. W ostatnich miesiącach pierwszy raz w historii udało się pozyskać sponsora strategicznego Ekstraligi, a słyszałem, że ma pojawić się jeszcze jeden.
- Ale o kryzysie ogarniającym nasz żużel słychać niemal z każdej strony. Czy załamanie rynków finansowych przekłada się na pana team?
- Naprawdę dziwne są te głosy. Przecież w ostatnich miesiącach o polskim żużlu było głośno w mediach nie tylko w kraju. TVP Sport, Polsat Sport, Canal+, aż trzy telewizje pokazują w Polsce speedway! To niespotykane nigdzie indziej na świecie. Ja ze swoim zespołem normalnie pracuję. Tworzymy plan na rok 2009, zapinamy budżet, pracujemy jak co roku o tej porze.
- Są w środowisku żużlowców pomysły utworzenia związku zawodowego. Wstąpiłby pan do niego?
- Wiem, że próbuje się stworzyć taką organizację, ale ja w tym nie uczestniczę. Nie znam też programu i zakresu działań takiego związku. Gdybym dostał rzeczowe informacje, na pewno bym rozważył wstąpienie. Teraz jednak nie zastanawiam się nad tym, bo związku nie ma. Mnie przede wszystkim zależy na tworzeniu widowiska. Jeżdżę dla kibiców i staram się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki wobec klubu.
- Został pan w Gorzowie, chociaż kibice Polonii łudzili się, że Tomasz Gollob wróci do rodzimej Bydgoszczy...
- Z Polonią prowadziłem rozmowy, ale krótsza okazała się droga do Gorzowa Wielkopolskiego. Polonii życzę jak najlepiej, jestem jednak zawodowcem związanym z innym pracodawcą. Wierzę, że Stal będzie walczyć o medale drużynowych mistrzostw Polski. Gdyby tak nie było, nie wyjeżdżałbym na tor.
- Miał pan fantastyczną końcówkę sezonu 2008, zdobył pan brązowy medal indywidualnych mistrzostw świata. Tomasz Gollob "niezatapialny", jak Andrzej Huszcza, o którym mówiło się, że jest jak wino - im starszy, tym lepszy.
- Andrzej Huszcza był niepowtarzalny, strasznie wyśrubował rekord, ścigając się na torze żużlowym, mając 52 lata. Ale ja teraz czuję się tak dobrze, mam w sobie tyle energii, że... może pobiję ten rekord.