Znany z przywiązywania wagi do najdrobniejszych szczegółów Kubica zauważa na przykład, że na jego pracę będzie miała wpływ... pozycja za kółkiem. Samochód BMW M4, którym jeździ Robert w DTM, to mocno przerobione cywilne auto, z kierownicą po lewej stronie. Bolid F1 jest jednomiejscowy, zatem zawodnik siedzi dokładnie pośrodku między kołami. Co to oznacza?
– Dla kierowcy takiego jak ja nowością będzie sam proces wjeżdżania na stanowisko serwisowe – komentuje Kubica. – Tymczasem walka w serii DTM jest bardzo zacięta, w pit stopie można zyskać lub stracić dużo czasu.
Robert Kubica testuje i wchodzi w DTM. „Czeka mnie trudne zadanie”
W DTM w czasie zawodów kierowca musi minimum raz zjechać do pit stopu. Inaczej wygląda obsługa auta. – Mechaników może być maksymalnie ośmiu – tłumaczy Kubica. – Wokół bolidu pracuje 5 osób, a 4 zmieniają koła. W Formule 1 każda osoba ma swoją rolę, a w serii DTM mamy do dyspozycji mniej osób, które muszą wykonać więcej pracy.
Być może najważniejszym problemem Kubicy będzie zrozumienie działania opon w zawodach DTM, na to między innymi zwracał uwagę aktualny mistrz tej serii Rene Rast, oceniając szanse Polaka.
Robert Kubica wyjawił długo skrywaną TAJEMNICĘ. Powiedział, czego NIGDY nie zrobił
– W Formule 1 są różne mieszanki opon, w serii DTM jest to prostsze, nie mamy aż tylu mieszanek. Bardzo możliwe, że w DTM nie jedzie się na optymalnych oponach w stosunku do zmiennych warunków, co jest sporym wyzwaniem i nowością dla mnie – analizuje Robert. – Jeśli na przykład nie będzie padać podczas testów, a rozpada się na zawodach, to ja wtedy takie doświadczenie będę zbierał w trakcie wyścigu. Na pewno pierwsza część sezonu nie będzie łatwa, czeka mnie sporo nauki – nie ukrywa Kubica.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj