Gollob ma nosa do pieniędzy

2009-04-08 9:00

Kryzys finansowy i spadek wartości złotówki sprawił, że kończy się finansowe eldorado w Polsce.

Najlepsi żużlowcy świata nie zarabiają już w najbogatszej lidze świata takich kokosów, jak jeszcze rok temu. Niektórzy stracili nawet połowę kasy. Najmniej po kieszeni dostał Tomasz Gollob (38 l.).

Zachłanność nie popłaca. Według informacji "Super Expressu" najbardziej na kryzysie ucierpi mistrz świata Nicki Pedersen (33 l.), który jeszcze zimą zaśpiewał, że chce zarabiać równowartość 600 tys. euro, czyli 2,6 mln złotych. Tyle mu obiecywano, ale Włókniarz Częstochowa zbiedniał i działacze zaproponowali mu renegocjację kontraktu o połowę. Pedersen się nie zgodził (dlaczego - tłumaczył wczoraj w "Super Expressie"). Teraz szuka nowego pracodawcy, ale nie ulega wątpliwości, że nawet jeśli coś utarguje, to i tak nie zbliży się do sum, które miał pierwotnie zarabiać.

Nasi informatorzy twierdzą, że były pracodawca Pedersena (Włókniarz) mógł przeznaczyć 2,5 miliona złotych, ale... łącznie na Pedersena i Grega Hancocka (39 l., drugiego mistrza świata). Hancock dostał ofertę nowego kontraktu za 1,2 miliona złotych. Jeszcze się waha, pertraktuje z prezesem Marianem Maślanką, równocześnie sondując inne możliwości zatrudnienia.

Propozycję (nie do odrzucenia) obniżenia kontraktu dostał as Atlasu Wrocław Jason Crump (34 l.). Zgodził się i zarabia teraz 1,5 miliona złotych.

Zachłanni stracą najwięcej, najmniej ucierpi ten, który... najwcześniej zgodził się na obniżkę zarobków, czyli Tomasz Gollob (38 l.). Miał zarabiać 2,6 miliona złotych, ale wcześnie, gdy zorientował się, że taka pensja jest nierealna, zgodził się na obniżkę o pół miliona. Ostatecznie stanęło na 1,8 mln złotych. Czyli zarobi tyle, co rok temu.

Najnowsze