Choć Lewis Hamilton uznawany jest za jedną z największych gwiazd w historii Formuły 1, to niewiele zabrakło, by swoją karierę rozwinął również w zupełnie innej dziedzinie życia kulturalnego. Brytyjczyk nie tak dawno otrzymał zaskakującą propozycję. Musiał ją jednak odrzucić i jak sam przyznał ta decyzja złamała jego serce. Bardzo ją przeżywał i nie mógł się z tym pogodzić. Ale z drugiej strony nie miał wyjścia. O co właściwie chodzi? Wszystko zaczęło się od niewinnej kolacji. Hamilton jadł ją w towarzystwie Toma Cruise'a. W pewnym momencie kierowca F1 pokazał aktorowi zegarek, na którym widniało logo filmu "Top Gun". Wyznał również, że chętnie wziąłby udział w zdjęciach, choćby w roli woźnego. I wtedy wszystko się zaczęło.
Bolesne słowa dla Roberta Kubicy szybko obiegły świat. Legenda nie miała litości, boli nas serce
Nietypowa propozycja dla Hamiltona
Relacja między Hamiltonem a Cruise'em zaczęła się zacieśniać. Było o to o tyle łatwiej, że holywoodzki aktor prywatnie jest wielkim fanem Formuły 1. Jednak postanowił spełnić również pozasportowe marzenie nowego przyjaciela. Dał kontakt do niego reżyserowi "Top Gun: Maverick" - Josephowi Kosinskiemu. Ten zadzwonił do gwiazdy sportu z kuszącą propozycją. Hamilton miał otrzymać ważną rolę - jednego z pilotów. Choć wszystko brzmiało bardzo kusząco, to Brytyjczyk z bólem serca musiał odmówić. O powodach odrzucenia oferty opowiedział więcej w rozmowie z "GQ".
Ojciec i siostra Igi Świątek pojechali luksusowym PORSCHE na wybory [ZDJĘCIA PAPARAZZI]
Hamilton strasznie to przeżył. Serce mu pękło
Słowa, choć wydawałoby się, że dotyczą dość nietypowej sprawy, pokazują jak ważna była ona dla Lewisa Hamiltona. Pech chciał, że oferta przyszła przede wszystkim w środku sezonu F1. To sprawiło, że sam udział był niemożliwy. Jednocześnie sportowiec obawiał się nieco o swoje aktorskie umiejętności, a w zasadzie ich brak.
- Nie uczyłem się aktorstwa, a nie chciałbym być kimś, kto położyłby ten film. Naprawdę nie miałem czasu, by się temu poświęcić. Musiałem to powiedzieć Joemu i Tomowi - to złamało mi serce. Potem oczywiście żałowałem. Kiedy pokazali mi film, myślałem: To mogłem być ja! - mówił pełny emocji brytyjski as F1.