Frontmenka Pussycat Dolls mocno przeżywała jeden z najbardziej dramatycznych wyścigów w historii F1. Kamery często pokazywały ją ściskającą dłonie, cieszącą się, smucącą, płaczacą...Widzielismy ją cześciej niż naszego Roberta Kubicę, który w GP Brazylii jechał długo na ostatnim miejscu.
Gdy już wszystko było jasne, emocje opadły, a Hamilton udzielił dziesiątek wywiadów, przyszedł czas na wielką imprezę.
Korki od szampana w padoku McLarena strzelały co chwila. Dołączył się nawet Fernando Alonso, który jeszcze rok temu jeździł w teamie z Lewisem i odchodził z zespołu mocno skonfliktowany. - Wspaniała robota - powiedział Hiszpan.
Później wszyscy przenieśli się na miasto. Najpierw do brazylijskiego steakhouse, gdzie kierowca mógł wypić drinka z ojcem Anthonym i bratem Nickiem, a potem do jednego z popularnych barów. Tam w pełni skupił się już na Nicole. Do ekipy dołączył Adrian Sutil - jeden z najbliższych kolegów Hamiltona. Zabawa trwała do białego rana...