Uczestnika ośmiu Dakarów poprosiliśmy o rady dla Lewandowskiego.
- Bardzo się cieszę, że Robert interesuje się Dakarem - mówi "Super Expressowi" Przygoński. - To niesamowite. Jeśli poważnie to rozważa, przekażę mu wszystko, co wiem i umiem. Opowiem mu o tym, co najważniejsze, i zdradzę tajniki jazdy. Szanuję Roberta i lubię oglądać, jak gra, to wielka postać w sporcie. Robert, wpadaj do nas na Dakar, pokażę ci, jak trzeba jeździć! - zachęca Przygoński, który w ubiegłorocznej imprezie zajął dobre 7. miejsce.
Rajd Dakar to wyzwanie dla twardzieli, ale same chęci nie wystarczą. Trzeba się dobrze przygotować.
- Przede wszystkim Robert musiałby wsiąść do samochodu rajdowego i nakręcić sporo kilometrów - mówi Przygoński. - Im więcej się potrenuje przed startem i przećwiczy różnych sytuacji, tym łatwiej będzie na bezdrożach. Osoba, która nigdy się nie ścigała, musi głównie przetrwać te zawody.
Jak wyglądałby trening "Lewego"? Okazuje się, że najbardziej ucierpiałoby... auto.
- Ucząc się jeździć do takiego rajdu, trzeba uszkodzić trochę samochodów - przyznaje Kuba. - To typowe uczenie się na błędach. Można jednak znaleźć bezpieczne miejsca do trenowania, gdzie błędy nie będą bardzo kosztowne, bo wypadnie się w trawę. W pewnym momencie trzeba jednak zacząć trenować między drzewami, bo dopiero wtedy pojawiają się dodatkowy stres i konieczność dogłębnej analizy jazdy.
ZOBACZ: Małysz do Lewandowskiego: Robert, spełniaj swoje marzenia!