W nowym systemie liczyłyby się praktycznie tylko pierwsi trzej kierowcy. W klasyfikacji generalnej na czele byłby kierowca z największą liczbą zwycięstw. W przypadku remisu do gry wchodziłyby drugie i trzecie miejsca zajęte w ciągu sezonu.
W przypadku wprowadzenia nowych regulacji Robert Kubica móglby tylko pomarzyć o walce o najwyższe cele - z takimi wynikami, jakie osiągał w poprzednim sezonie, co Ecclestone mocno podkreślił w jednym z ostatnich wywiadów.
- Po GP Kanady w klasyfikacji generalnej prowadził Robert Kubica, mimo że wygrał ledwie jeden wyścig. Hamilton, Massa i Raikkonen mieli więcej zwycięstw! I co? Oglądali w klasyfikacji generalnej jego plecy - stwierdził Ecclestone.
Pomysł szefa F1 wydaje nam się idiotyczny. System punktowy się sprawdzał. Zresztą wyobrażacie sobie, aby np. w piłce nożnej nie przyznawano punktów, a liczyłyby się tylko zwycięstwa?