Piątkowy wynik Kubicy w rajdowym środowisku został uznany za sporą niespodziankę. Kierowca, który nie prowadził samochodu rajdowego od ponad 4 lat, był najlepszy w swojej klasie (R3C). Na pierwszym odcinku specjalnym (1,9 km) Polak pojechał o pół sekundy lepiej od drugiego na mecie Włocha Constantino.
Apetyt Kubicy rósł błyskawicznie. - Na razie uczę się prowadzić ten samochód. Na długich odcinkach specjalnych postaram się pojechać szybko - mówił Polak przed startem drugiego dnia rajdu.
Niestety, niecałe półtora kilometra po starcie, w sekcji wolnych i krętych zakrętów, Kubica popełnił błąd. Jego Renault Clio R3 uderzyło w kamienny murek, poważnie uszkodzony został prawy przedni bok samochodu. Polak próbował kontynuować jazdę, jednak okazało się, że awarii uległ także drążek sterowniczy.
- Nie jeździłem z napędem na przednie koła od sześciu lat, przed rajdem nie testowałem samochodu, a na odcinku testowym przejechałem ledwie piętnaście kilometrów - tłumaczy Kubica. - Mogę jednak powiedzieć, że jestem naprawdę zadowolony z tego doświadczenia.
To nie koniec przygody polskiego kierowcy z rajdami. Za niecałe dwa tygodnie Kubica pojedzie w Rajdzie Du Var, ostatniej eliminacji rajdowych mistrzostw Francji. Na trasie Polak będzie mógł się zmierzyć z kierowcą, którego podziwia - Sebastienem Loebem (35 l.). Francuza, który w tym sezonie po raz 6. z rzędu wywalczył mistrzostwo świata, w Rajdzie Du Var pilotować będzie... żona.