Verstappen wyprzedził drugiego na mecie obrońcę tytułu Brytyjczyka Lewisa Hamiltona z Mercedesa. Trzeci był Meksykanin Sergio Perez z Red Bulla. Największym pechowcem wyścigu w Meksyku był zdobywca pole position Fin Valtteri Bottas z Mercedesa. Po starcie wypadł z toru, obrócił się i spadł na ostatnie miejsce. Strat w trakcie wyścigu nie zdołał odrobić, nie udało mu się awansować do czołowej dziesiątki. Na otarcie łez Fin wywalczył jeden bonusowy punkt za najszybsze okrążenie. Verstappen wykorzystał całe zamieszanie na swoją korzyść w pierwszych sekundach wyścigu, kiedy sprytnym manewrem wysforował się na czoło. Hamilton nie był potem w stanie zbliżyć się do Holendra.
Legia wygwizdana! Kolejna kompromitacja, aż trudno uwierzyć w taką serię
W okolicach 8. okrążenia Verstappen miał 2 i pół sekundy przewagi nad Brytyjczykiem i widać było, że bolid Red Bulla wykręca lepsze czasy okrążeń niż mercedes Hamiltona. Na okrążeniu nr 39 holenderski lider tego sezonu Formuły 1, już po pit stopie, zwiększył przewagę do 9 sekund. Hamiltonowi pozostała walka o utrzymanie drugiej pozycji z Perezem. „Na pierwszym zakręcie chodziło o to, że próbowałem hamować tak późno, jak to możliwe. Wskoczyłem na czołowe miejsce i to było w zasadzie wszystko, co sprawiło, że wyścig przebiegł tak jak chciałem, ponieważ wtedy mogłem skupić się na sobie. Miałem niesamowite tempo więc mogłem po prostu robić swoje – skomentował Verstappen, który jest oczywiście głównym faworytem do mistrzostwa świata. – Do tytułu wciąż długa droga – zaznaczył. – Oczywiście wygląda to dobrze, ale może szybko się odwrócić.
Po latach ujawnili wielką tajemnicę gwiazdy Formuły 1! Jan Paweł II jeździ z nim w każdym wyścigu