Cieślak nie zaprzecza, że znajdował się pod wpływem alkoholu, ale twierdzi, że miał do tego prawo, bo napił się z trenerem gości Nikołajem Kokinem już po pracy. – Wypiłem kieliszek bimbru z Kokinem. Nie widzę w tym niczego złego. To było godzinę po zakończeniu ostatniego meczu w sezonie. Trzeba było mnie badać w trakcie zawodów, po pracy mogłem się nawalić jak nieboszczyk, ale tego nie zrobiłem – mówi Cieślak.
Zobacz: Grand Prix w Sztokholmie: Zabrakło Magii na podium
Trener uważa, że wywiązał się ze swoich zadań i osiągnął z klubem lepsze wyniki, niż oczekiwano. – Doszedłem z drużyną do finału, a jesteśmy beniaminkiem. Cały rok dawaliśmy dobre widowiska. Jak wygrywaliśmy, była to zasługa drużyny, a jak przegrywamy, to cała wina spada na trenera – skarży się Cieślak, który przez konflikt z szefami Ostrovii nie poprowadzi zespołu w meczach barażowych o Ekstraligę.