- Wtrącanie się pomiędzy kierowców nigdy nie było brane pod uwagę - ucina właściciel Red Bulla, Dieter Mateschitz. - Ferrari wydawało polecenia kierowcom, cały świat to potępiał, a nas uznano za idiotów, bo byliśmy uczciwi.
Mateschitz zapewnia, że Red Bull nie nakaże żadnemu z kierowców przepuścić kolegi z zespołu.
- Nie zrobimy tego, dopóki obaj mają szansę na mistrzostwo - wyjaśnia Austriak.