Leszno czekało na tę chwilę od 2010 roku, kiedy to ostatni raz Unia została królową polskiego żużla. Przez cały obecny sezon leszczynianie jeździli rewelacyjnie, w cuglach wygrywając rundę zasadniczą. I choć w finale Betard postawił trudne warunki (wygrali cztery wyścigi z rzędu i po ósmej gonitwie prowadzili 26:22), to na "Byki" i tak okazało się to za mało.
Unia zapewniła sobie tytuł w przedostatnim, 14. biegu. Kiedy Duńczyk Nicki Pedersen z Unii jako pierwszy minął linię mety, wypełniony po brzegi stadion oszalał. Wiwatom nie było końca, fiesta trwała jeszcze długo po meczu. Zawodnicy wykonali kilka rund honorowych z mistrzowskim pucharem wokół stadionu, udali się także na "gniazdo" do najbardziej zagorzałych kibiców. Tam intonowali razem z nimi klubowe przyśpiewki, wśród których królowała jedna: "Mistrz, mistrz, Unia mistrz!".
Zobacz: Piotr Pawlicki: Zdobędę dla Unii jeszcze niejedno złoto! [ZDJĘCIA]
- To wspaniałe uczucie zdobyć z tą drużyną mistrzostwo Polski. Teraz, po ostatnim wyścigu, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko się cieszyć - powiedział rozradowany menedżer mistrza z Leszna, Adam Skórnicki.
Na wyróżnienie zasługuje każdy z zawodników Unii. Błysnął ledwie 16-letni junior Dominik Kubera, zdobywca sześciu punktów. Klasę jak zwykle pokazali Pedersen (10 pkt) i Emil Sajfutdinow (9). Po raz kolejny zachwycił Grzegorz Zengota (10), a cegiełkę dołożyli bracia Pawliccy (5 pkt Piotra i 3 Przemka) i Tobiasz Musielak (3).
Brawa należą się również żużlowcom Betardu. Nie tylko za świetną postawę w finale pomimo porażki, ale także piękny gest po meczu. Otóż srebrne medale podopieczni Piotra Barona przekazali na licytację, a uzyskane pieniądze wspomogą rehabilitację kolegi z toru, Darcy'ego Warda, który niedawno w wypadku na torze złamał kręgosłup.