– Całą jesień aż do świąt śpię 6-7 godzin dziennie, rzadko 8. Od otwarcia powiek do zamknięcia mam napięty harmonogram i żyje maksymalnie intensywnie. Robię z życia Dakar, czyli podejmuje wszystkie wyzwania i kończę najtrudniejsze projekty. Tylko to może mnie przygotować na trudy tego rajdu – zapewnia.
Sonik chodzi po górach (wszedł na ośnieżony Kasprowy Wierch w 2,5 godziny) i sypia w namiocie tlenowym, który symuluje wysokość do 4 tysięcy metrów nad poziomem morza. Wszystko jest podporządkowane jednemu celowi – poprawieniu wyniku z ostatniego rajdu. – Dakar to skondensowane życie. Wszystko zmienia się z minuty na minutę.
Nadzieja, euforia, rezygnacja, przerażenie i znów radość – relacjonuje rajdowiec. – O rezultacie decydują tempo jazdy i nawigacji oraz suma błędów. Za pierwszym Razem straciłem 5,5 godziny, ostatnio już tylko 1,5 i wygrałem aż o trzy. Nie da się uniknąć wszystkich błędów, ale chce ich popełnić jak najmniej i stracić nie więcej niż godzinę – dodaje.