Marie Louise Andersson poprosiła męża, żeby zawiózł ją do szpitala. Nie chciała jednak dostać mandatu, więc kazała mu jechać spokojnie. Nagle zorientowała się, że rodzi! Od tej pory rajdowiec zaczął gnać jak szalony. Zadzwonił nawet na policję z informacją, że musi znacznie przekroczyć prędkość. Na nic się to jednak zdało i żona urodziła, zanim dojechali do szpitala.
- Cieszę się, że mój syn urodził się podczas jazdy samochodem, chociaż wolałbym, żeby nie szedł w moje ślady - mówi szczęśliwy tata. - Najlepiej niech zostanie golfistą: tam są większe pieniądze i dużo mniejsze ryzyko.