Kubica jeździł w F1 w latach 2006-2010, gdy stosowano silniki o większej pojemności i lżejsze konstrukcje. Nic dziwnego, że kiedy na torze w Barcelonie wypróbował najnowsze cacko Williamsa, miał mieszane uczucia. Jego zdaniem samochody są po prostu za ciężkie.
Bolid Formuły 1 w porównaniu ze zwykłym autem cywilnym i tak jest lekki jak piórko, obecne przepisy określają minimalną wagę na nieco ponad 730 kg. Wzrosła ona o 5 kilogramów w stosunku do ubiegłego sezonu głównie przez to, że nad kokpitem zainstalowano system ochrony głowy "Halo".
Gdy Kubica zaczynał karierę kierowcy wyścigowego, poruszał się samochodem sporo ponad 100 kg lżejszym. - Wyższa waga to pierwsze, co się czuje - ocenia Robert. - Uważam, że bolidy są o przynajmniej 60 kg za ciężkie. W wolniejszych zakrętach zachowują się dostojnie, niemal jak autobus. Przy szybkich zmianach kierunków są kłopoty z manewrowaniem. Kiedy zaczynałem, auta ważyły 605 kg. Można było atakować przez cały wyścig, opony miały mniejsze obciążenia i to wytrzymywały, teraz jeździ się zupełnie inaczej. Trzeba kalkulować cały czas, kierowca musi polegać na tym, co słyszy od inżynierów. A moim zdaniem dobry zawodnik powinien sobie sam poradzić - podsumowuje znany z perfekcjonizmu Kubica.
Sprawdź: Robert Kubica wsparł obrabowanych kibiców. Piękny gest [WIDEO]