Aż szesnaście sekund za George'em Russellem przybył Robert Kubica na metę wyścigu o Grand Prix Chin w miniony weekend. Na ten wynik złożyło się kilka czynników. Między innymi pit stopy. Jedna z wymian opon potrwała aż 8 sekund, podczas gdy innym mechanikom obsługa kierowców zajmowała niewiele ponad dwie sekundy. Co więcej, krakowianin znów miał problem z bolidem. Jak przyznał sam w rozmowie z "Autosportem", zaskakuje go fakt, że nie jest w stanie nawiązać walki nawet z młodszym kolegą ze stajni. - Od kiedy jeżdżę bolidami nowej generacji, musiałem pracować nad moim tempem na jednym okrążeniu, ale na długich prostych zawsze byłem bardzo dobry - skomentował nasz jedynak w królowej sportów motorowych.
W dalszej części swojej wypowiedzi Robert Kubica szukał przyczyn takiego stanu rzeczy. - Nie mam przyczepności. W kwalifikacjach, na nowych oponach, przyczepność jest lepsza, ale i tak nie mogłem robić tego, co rywale z Russellem włącznie. To bardzo dziwne. Naprawdę próbowałem wszystkiego, ale kiedy nie ma przyczepności, to w tym sporcie nie ma magii - podkreślił zdecydowanie. - Wygląda na to, że przyczepność jest niższa nawet przy zimnych oponach. Gdy się z tym zmagam, to po prostu nie mogę prowadzić samochodu. Na pewno tak to nie wyglądało w zeszłym roku - dodał.
Robert Kubica jest zdania, że jego maszyna jest znacznie gorzej przygotowana niż sprzęt Brytyjczyka z Williamsa. - Nie mam tempa wyścigowego, jak Russell. Pokonując zakręt obracam się i tracę panowanie nad bolidem, a on w tym czasie odjeżdża. Nie mówię, że to tylko problem samochodu, ale jest coś, co musimy zrozumieć. Mam bardzo słabą przyczepność, a George mówił, że trakcja nie była taka zła - skomentował Polak.
Polecany artykuł:
Polecany artykuł: