Do tragicznych wydarzeń na torze Spa doszło w sobotę. Anthoine Hubert, nadzieja sportów motorowych, startował w wyścigu serii Formuły 2. Na jednym z zakrętów jego bolid wpadł w bandę. Pech chciał, że chwilę później w tym samym miejscu pojawił się Juan Manuel Correa. Nie miał on żadnych szans na uniknięcie zderzenia z uszkodzonym pojazdem Francuza. Hubert zmarł w szpitalu, a drugi z poszkodowanych wciąż znajduje się pod opieką lekarzy. Świat motorsportu pogrążył się w smutku. Niedzielny wyścig F1 na torze w Belgii odbywał się w bardzo smutnej atmosferze. Daniel Ricciardo mówił nawet, że tego dnia żaden z zawodników nie chciał się ścigać.
Władze FIA rozpoczęły śledztwo w sprawie dramatycznych wydarzeń na torze Spa. Pierwsze prace w tym zakresie ruszyły już w sobotę. W rozmowie z "Motorsportem" opowiedział o nich Micheal Masi. - Zaczniemy od pracy na torze. FIA razem z działami technicznymi i bezpieczeństwa zaczęła działać niemal natychmiast. Będziemy też współpracować z belgijskim automobilklubem - zapowiedział dyrektor wyścigowy Formuły 1.
- Musimy sprawdzić każdy aspekt tego zdarzenia. To będzie długi proces. Nie da się go umieścić w konkretne ramy czasowe. Śledztwo będzie trwało tak długo, jak będzie to konieczne. To będzie kompletne dochodzenie. FIA zawsze tak działa, bez względu na to, czy mamy do czynienia z wypadkiem na torze wyścigowym czy na trasie rajdu - mówił Masi, unikając odpowiedzi na pytanie o przyczyny tragedii.