Sebastian Vettel (21 l.) ma bowiem wszystko, by zostać wielką gwiazdą. - Nie mogę uwierzyć w to, co się wydarzyło. Wciąż to do mnie nie dociera. Czy ja naprawdę wygrałem? - pytał młodziutki Niemiec, najmłodszy triumfator wyścigu F1 w historii. Vettel od zawsze był najmłodszy. Miał ledwie 20 lat, kiedy zadebiutował w Formule 1. Był wtedy rezerwowym kierowcą BMW. Wystartował w czerwcu 2007 roku w Grand Prix USA, bo Robert Kubica nie mógł jechać po koszmarnym wypadku w Kanadzie. Zajął siódme miejsce, zostając najmłodszym zawodnikiem, który kiedykolwiek punktował w wyścigu F1.
Można więc powiedzieć, że wielka kariera Vettela zaczęła się od nieszczęścia Kubicy. Zresztą Polak odegrał w rozwoju młodego Niemca dużą rolę, co ten podkreśla.
None
- Chciałem podziękować Robertowi Kubicy. Kiedy jeździłem w BMW, bardzo wiele się od niego nauczyłem - mówił Vettel po swoim triumfie.
W niedzielę przybył mu kolejny powód do wdzięczności. Kubica uratował młodszego kolegę przed... udławieniem się. Podczas konferencji prasowej kierowca Toro Rosso zakrztusił się wodą i nie mógł złapać oddechu. Robert solidnie trzepnął go w plecy. Pomogło. Niemcy czekali na triumf ich kierowcy w F1 od dwóch lat, od kiedy Michael Schumacher (39 l.) zakończył karierę. Rosberg, Heidfeld, Glock i Sutil jeżdżą przeciętnie. Co innego młodziutki Vettel, który już został przez niemieckie media okrzyknięty "nowym, lepszym Schumim". - Gdzie mi do niego?! - dziwi się jednak bohater z Monzy. - On był mistrzem świata siedem razy, zdobył w tym sporcie wszystko, co było do zdobycia. Ja wygrałem dopiero pierwszy wyścig i tylko marzę o tym, żeby były kolejne zwycięstwa.