Po rezygnacji Golloba spodziewaliśmy się, że liderem Polaków stanie się jego naturalny następca Jarosław Hampel. Polak zeszłoroczny cykl Gran Prix zakończył przecież na drugim miejscu, z niewielką stratą do triumfatora Taia Woffindena. Problem w tym, że zawodnikowi Falubazu Zielona Góra brakuje na razie - jak sam wskazuje - szybkości. Czyli, w dużym uproszczeniu, wszystkiego co jest potrzebne, by wygrywać.
>>>Jarosław Hampel zapowiada wygraną!
Podczas inauguracji w Auckland nasza największa nadzieja zajęła dopiero siódme miejsce. Zdecydowanie lepiej poradził sobie natomiast Krzysztof Kasprzak, który w klasyfikacji generalnej zajmuje na razie drugi stopień podium. Dla zawodnika Stali Gorzów cały sezon jest na razie wręcz wymarzony. Błyszczy nie tylko na zawodach międzynarodowych, ale również w Enea Ekstraklidzie. Jak tłumaczy: "na co wsiądę, to mi pasuje i jestem szybki". Ciekawe, ile punktów zaliczył już na fotoradarach.
Progres dostrzegają też fachowcy. Kasprzak przestał bazować na dynamicznym starcie i zaczyna przypominać zawodnika gotowego do walki o najwyższe cele. Do tej pory największe sukcesy Polaka to pięć miejsc na podium. Nigdy jednak nie udało się triumfować w cyklu Gran Prix. Okoliczności są więc idealne.
Tyle, że parcie na sukces mają też inni. Fenomenalny początek sezonu ma za sobą Niemiec Martin Smoliński. W Nowej Zelandii to właśnie on okazał się najszybszy. Liderem klasyfikacji generalnej jest Nicki Pedersen, a do formy - po zmianie silnika - zdaje się wracać również Chris Holder.
Co nas czeka? Na pewno spora dawka emocji. I być może patriotyczne uniesienia. Początek transmisji z Gran Prix Europy w Canal+Family od godziny 18:30!