Historia Golloba w reprezentacji jest niesamowita. Aż sześć razy prowadził drużynę do zdobycia mistrzostwa świata, srebro zdobywał czterokrotnie.
- Nie boli mnie serce, że teraz będę patrzeć na to z boku - mówi wzruszony Gollob. - Liczę, że wkrótce kolejny Polak powtórzy mój sukces i zdobędzie mistrzostwo świata. To wielka rzecz. Wywalczenie tytułu to nie jest pójście do sklepu i kupienie kilograma jabłek. To ciężki kawałek roboty i życzę każdemu, by przeżył to, co ja.
Gollob jest pewny, że polska młodzież z powodzeniem zastąpi go w reprezentacji. A on będzie spokojnie obserwował ich poczynania z poziomu ligowca.
- Ciągle jeżdżę w lidze, jeszcze jakiś czas będę kontynuował te występy. Rezygnacja z występów w kadrze to prawidłowa decyzja. Mamy młodych zawodników, którzy zarówno w lidze, jak i w Grand Prix pokazali, że radzą sobie znakomicie. Zostawiam kadrę w dobrych rękach. Przez ponad 20 lat broniłem biało-czerwonych barw i czas ustąpić miejsca. Są moi następcy, młodzi, zdolni i z powodzeniem startują między seniorami. Czekam także z utęsknieniem na Mazurka Dąbrowskiego po GP. Kto wie, może uda się go usłyszeć już podczas zawodów w Warszawie? - zastanawia się Gollob.
Grand Prix w Warszawie na Stadionie Narodowym zostanie rozegrane 14 maja, a mecz Polska - Reszta Świata - dzień później. W obu imprezach zaprezentują się polskie wielkie talenty, m.in. Maciej Janowski i Bartosz Zmarzlik. Nie jest tajemnicą, że żużlowym ojcem tego drugiego jest właśnie Gollob.
- Każdy z naszych młodych ma potencjał do wygrywania. Janowski i Zmarzlik jeździli już w GP i wiedzą, o co w tym chodzi. W cyklu GP jest teraz bardzo dużo młodych zawodników, oni niedługo przejmą od starszych ściganie na wielkim poziomie. Ze starej gwardii zostali praktycznie tylko Greg Hancock i Nicki Pedersen. Ja już odrobiłem swoją pracę domową, czas, żeby inni się uczyli - kończy mistrz świata z 2010 roku.