"Baby Face" przed walką z Arreolą zapowiadał, że po tym pojedynku jego nazwisko będą znali nie tylko polscy kibice, ale wszyscy fani boksu na całym świecie. Jego zapowiedzi nie poszły na marne, bo walka od pierwszych sekund była nieprawdopodobnie emocjonują. Na dobrą sprawę każdy cios mógł przesądzić o zwycięstwie jednego, albo drugiego pięściarza. Siły w ich uderzeniach nie brakowało.
Mimo tego obaj zawodnicy twardo stali na nogach przez wszystkie rundy. Więcej ciosów spadało na głowę Arreoli, zwłaszcza gdy walka toczyła się w dystansie. Dlatego Amerykanin meksykańskiego pochodzenia starał się skracać dystans i również atakował. Głowa Kownackiego kilkukrotnie odskoczyła, ale nawet na sekundę nogi mu się nie ugięły.
Arreola od pewnego momentu musiał zmagać się nie tylko z rywalem, ale także kontuzją. Ewidentnie było widać, że coś jest nie tak z jego lewą ręką, którą zbyt często opuszczał. Kownacki starał się to wykorzystać atakując prawym sierpowym, ale Amerykanin nie złamał się i dotrwał do końca 12 rundy. Decyzja należała do sędziów, a ci orzekli jednomyślnie, że zwycięzcą pojedynku został Kownacki. Polak jest nadal niepokonany na zawodowych ringach.
Polecany artykuł: