Dla Adama Kownackiego starcie z Arturem Szpilką będzie wielką szansą, by wreszcie zbliżyć się do walki o mistrzostwo świata. Do tego jeszcze daleka droga, ale pokonanie zawodnika, który w styczniu 2016 przegrał pojedynek o pas z Deontayem Wilderem, może być dla niego pierwszym, wielkim krokiem. A trzeba przyznać, że do tej pory "Baby Face" ma naprawdę imponujące statystyki. Wygrał wszystkie piętnaście zawodowych walk, z czego aż dwanaście kończył przed czasem. Tak jak chociażby ostatnią, kilka miesięcy temu w hali Barclays Center na nowojorskim Brooklynie.
W styczniu bieżącego roku jego rywalem był Joshua Tufte. Amerykanin zaczął z wysokiego "C" i trafił kilka razy Kownackiego, ale to nie zrobiło na Polaku wrażenia. Kownacki szybko się otrząsnął i zyskał przewagę, co poskutkowało m.in. potężnym prostym, który rozciął łuk nad lewym okiem rywala. Po walce "Baby Face" twierdził, że to mógł być moment przełomowy. Druga runda była dyktowana pod jego dyktando i zasypywał przeciwnika prawdziwym gradem ciosów, aż wreszcie sędzia zdecydował się przerwać starcie.
Czy w podobny, efektowny sposób Kownacki zaprezentuje się w najbliższy weekend podczas pojedynku ze Szpilką? Gala Premier Boxing Champions, na której zmierzą się obaj panowie, rozpocznie się o godzinie 2 w nocy z soboty (15 lipca) na niedzielę (16 lipca) czasu polskiego.