Adamek vs Grano, treningi

i

Autor: Mike Gładysz/Adamek Team

Adamek vs Guinn 3.08. Tomasz Adamek: Na walkę przyleci Marcin Najman i... kilkunastu księży! [WYWIAD]

2013-07-26 16:15

Za tydzień Tomasz Adamek (36 l., 48-2, 29 KO) walczy w Mohegan Sun Casino z Dominickiem Guinnem (38 l., 34-9-1, 23 KO). Tylko nam zdradza kulisy przygotowań do tej walki.

"Super Express": - Podobno spacerujesz wieczorami ze swoim małym pieskiem yorkiem. Do takiego faceta pasowałby raczej jakiś wilczur. To wygląda chyba komicznie...

Tomasz Adamek: - (śmiech) Nasz york jest bardzo miłym pieskiem. W Polsce, w Gilowicach, mieliśmy dużego wilczura, a tu są trochę inne warunki. Ale wierz mi, że ta nasza mała suczka głośniej szczeka niż niejeden pokaźny pies.

- Twój najbliższy ringowy rywal Dominick Guinn był twoim sparingpartnerem przed walką z Crisem Arreolą. Jak go wspominasz?

- To bardzo silny, waleczny zawodnik, mocno bije. Przesparowałem z nim wiele rund. Z tego, co pamiętam, ani jednej swej walki nie przegrał przed czasem, a to mówi samo za siebie. Nie będzie to łatwy pojedynek.

- Nokautu nie będzie?

- Ja przed walką nigdy nie zakładam, że będzie nokaut. Jeśli za bardzo chce się nokautu, to nic z tego nie wyjdzie. Chcę być szybki i zwyciężyć. A jak - to zobaczymy. W boksie wszystko się może zdarzyć.

- Czy wprowadziłeś jakieś nowe elementy do treningu, kiedy dowiedziałeś się, że walczysz z Guinnem?

- Oglądaliśmy z trenerem jego walki i wiem jedno - muszę być szybki i unikać ciosów.

- Ta walka nie jest wydarzeniem wieczoru. Boli cię, że nie będziesz gwiazdą?

- Absolutnie nie, bo ja nie muszę świecić (śmiech). Kolejność walk ustalała telewizja NBC, ja wychodzę do ringu około dziesiątej w nocy, czyli w czasie największej oglądalności. Z tego, co wiem, dzięki temu zobaczy mnie około 6 milionów ludzi, a ta liczba mówi sama za siebie.

- Ponoć na widowni będzie siedział twój fan Marcin Najman?

- Tak, dzwonił i mówił, że będzie na walce. Wiem, że na moje walki przylatuje zawsze spora grupka fanów z Polski, mam nadzieję, że i tym razem będą mi kibicować.

- Lata lecą, nie jesteś już zmęczony boksem?

- Nie, to jest moja praca. Miałem kilkumiesięczną przerwę od boksu, zregenerowałem się, naładowałem akumulatory i nabrałem dystansu do niektórych spraw.

- Na przykład do sprawy wypadku samochodowego, który miałeś na początku roku? Nigdy nie powiedziałeś, jak zakończyła się ta sprawa.

- Jestem zdrowy, trenuję i wszystko jest w porządku. Koncentruję się na najbliższej walce i na przyszłości.

- Skoro o niej mówimy, czy wiążesz ją z grupą Main Event?

- Oferowali mi najlepsze warunki, więc przyjąłem ich propozycję, szczegółów nie ujawniam.

- Jak realna jest twoja walka o mistrzostwo świata?

- Najpierw chcę wygrać ten pojedynek, następnie powalczyć w październiku. A później zobaczymy.

- Bywasz często w Amerykańskiej Częstochowie. Czy wybierasz się tam w tym roku na pielgrzymkę?

- Tak, kilka dni po walce będę na pielgrzymce z żoną Dorotą. Pielgrzymka potrwa 3 i pół dnia.

- Czy na walce w Connecticut będą kibicować ci księża?

- Tak, myślę, że będzie ich kilkunastu.

- Czy uważasz, że kobiety w ogóle znają się na boksie?

- Boks jest to męski sport i to raczej panowie wolą moje walki oglądać. Panie częściej przychodzą dla towarzystwa, ale też mi kibicują.

Przeczytaj też: Usain Bolt: doping sprawił, że lekkoatletyka zrobiła krok do tyłu

Najnowsze