Sosnowski pojedynek rozpoczął usztywniony. To mogło niepokoić, ale w połowie pierwszej rundy "Smok" się rozluźnił, zaczął zasypywać Węgra gradem ciosów i Csomor z trudem dotrwał bez nokdaunu do końca premierowego starcia.
Marco Huck ostro o Krzysztofie Głowackim: Boi się mnie, wie że wygrał przez przypadek
Publiczność skandowała: "Albert, Albert, Albert", i niesiony dopingiem Polak po niecałej minucie drugiej rundy posłał rywala na deski prawym prostym. Csomor wstał z trudem, wspierając się o liny. Inkasował kolejne ciosy i po prawym podbródkowym, gdy do końca rundy pozostało kilkanaście sekund, padł po raz drugi. Sędzia doliczył do ośmiu i przerwał pojedynek.
- Po dwóch latach przerwy okazało się, że znów najlepiej czuję się w ringowej bijatyce. Wierzyłem w siłę pięści, a taka walka pasowała przeciwnikowi. Były momenty lepsze i gorsze, bo kilka ciosów przyjąłem, więc moja postawa utwierdziła mnie w tym, że czas zawiesić rękawice na kołku. Poziom sportowy spada, mój czas już się skończył - podsumował Sosnowski.
"Smok" chce kontynuować karierę komentatora oraz zająć się trenowaniem młodzieży. Życzymy powodzenia na nowej drodze i dziękujemy za wielkie emocje oraz wspaniałe triumfy.