"Super Express": - Dla takiej kasy warto chyba trzymać dietę...
Andrzej Fonfara: - Mnie na taką nadwagę nie stać, więc trzymam się tego limitu (śmiech).
Robert Talarek: Bokser, który haruje pod ziemią [ZDJĘCIA]
- Chavez jest faworytem...
- Jest bardzo dobry, ale ja nie idę na łatwiznę, cieszę się, że zmierzę się z tak dobrym zawodnikiem. Dla mnie ta walka będzie przepustką do rewanżu z Adonisem Stevensonem i pojedynku o pas mistrza świata.
- Jaki masz plan na walkę z Chavezem? Schodzenie z linii ciosów?
- Też, ale na pewno będę musiał zaryzykować i odsłonić się, wdać się w wojnę. Nie boję się tego. Jestem w bardzo dobrej formie, czuję się silniejszy fizycznie niż w czasie walki ze Stevensonem, a po kontuzji ręki nie ma śladu. Nic mnie nie boli, uderzam pewnie i mocno.
- Walczysz w Kalifornii, na terenie Chaveza. Będzie miał za sobą widownię...
- Ale ja też będę miał swoich fanów, może nie tylu co on, ale na pewno będą bardzo głośni. Przyjadą z Polski, Kalifornii, Teksasu i z Chicago. Będą też moja rodzina, rodzice, narzeczona i brat, grono przyjaciół. A w Polsce będą mnie wspierać kibice mojej ukochanej Legii.
- Kiedy zaboksujesz w Polsce?
- Ciągle marzę o pojedynku na stadionie Legii, prowadzone są na ten temat rozmowy. Lecę w maju do Polski, zobaczymy, co się wydarzy.
- Uważasz, że Artur Szpilka dobrze zrobił, przeprowadzając się do USA?
- Myślę, że podjął dobrą decyzję, bo tylko walcząc i trenując w Stanach, może na tym terenie coś osiągnąć. Nie mówię, że w Polsce są źli trenerzy, bo sam się wychowałem na tej szkole boksu, ale w Stanach są większy rynek i inne warunki treningowe, łatwiej o partnerów sparingowych.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail