To drugi przegrany proces "Masy" – w kwietniu 2016 roku Sąd Okręgowy w Warszawie też przyznał rację Gołocie. Ale adwokat Sokołowskiego złożył apelację i sprawa się ciągnęła. Przypomnijmy, że "Masa" zarzucał Gołocie, że w 1999 roku w Atlantic City celowo przegrał z Michaelem Grantem, a pomysłodawcą ustawienia walki miał być Andrzej K., ps. "Pershing" (został zastrzelony dwa tygodnie po walce).
Sokołowski nie pojawił się ani razu w sądzie (Gołota przyleciał z USA dwukrotnie na rozprawy). W obu instancjach „Masa” nie przedstawił żadnych dowodów na poparcie swoich słów i przegrał, musi teraz przeprosić byłego pretendenta do mistrzostwa świata w wadze ciężkiej (m.in. na łamach "SE") i zapłacić 10 tys. zł na rzecz Fundacji im. Feliksa Stamma (+ koszty procesu). - Pan Sokołowski powołał dwóch świadków. Wniosek o przesłuchanie jednego ze świadków sam wycofał, drugi świadek stawił się i zeznał, że słowa pana Sokołowskiego o ustawieniu walki przez naszego klienta to podwórkowa plotka - powiedział "Super Expressowi" Grzegorz Szwoch, adwokat Gołoty.
- Masa sam strzelił sobie w stopę, kłamiąc, że ma świadków na swoje tezy. Jedyny świadek, którego powołał, zeznał przeciwko niemu - napisała na Facebooku żona Gołoty, Mariola, którą... w listopadzie 2016 roku "Masa" pozwał do sądu za to, że nazwała go "kłamcą" i "pasożytem". - Żądam od niej 100 tysięcy dolarów. Chcę ją upodlić, chcę, żeby ją bolało - mówił "Super Expressowi" były członek mafii pruszkowskiej. - Sprawa rzeszowska nie zakończyła się jeszcze. Aczkolwiek, rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego w Warszawie rzuca światło na tamto postępowanie - komentuje adwokat Grzegorz Szwoch.
Zobacz też: Kamil Mroczkowski będzie nowym Andrzejem Gołotą?