Byłem pierwszym polskim dziennikarzem, który został akredytowany na walkę Tysona o mistrzostwo świata (21.07.1989, w Atlantic City, z Carlem Williamsem). Wyjechałem wtedy do USA za własne pieniądze, w ramach urlopu z katowickiego „Sportu”. Potem komentowałem kilka walk „Żelaznego Mike'a”, kilka razy z nim rozmawiałem. Co mnie najbardziej uderzyło? Delikatny głos Tysona zupełnie nie pasujący do jego postury, zbudowany jak tur, a mówił dyszkantem, jakby go słowik dusił…Fascynujący facet. Żeby go zrozumieć, trzeba poznać jego dzieciństwo.
Gdy rozmawiałem z Mikem Tysonem(tu w Chicago) zawsze mnie szokował kontrast.Byczy kark a mówił tak delikatnym głosem jakby go dusił słowik pic.twitter.com/emQ7QNjXEP
— Andrzej Kostyra (@akosekos) 18 stycznia 2017
Matka alkoholiczka, ojciec (Jimmy Kirpatrick) – sutener. Ojciec nawet nie widział Mike'a, bo porzucił Lornę Tyson dwa miesiące przed narodzinami przyszłego mistrza świata w boksie. Trójka dzieci Lorny (Mike, siostra Denise i brat Rodney) często chodziła głodna i spała w ubraniach, bo elektrownia wyłączała prąd za niepłacenie rachunków. Mike sam musiał sobie radzić i zdobywał pieniądze jak jego koledzy z najgorszej dzielnicy Brooklyn, Bedford-Stuyvesant – kradł i napadał. Miał ksywkę „Big-headed Mike” (Mike Wielki Łeb). Chodził w butach w które wkładał gazety, aby zasłonić dziury.
Fot. EastNews
Jak zeznawał lekarzom, którzy go badali, jako dzieciak co najmniej 5 razy był tak znokautowany, że tracił przytomność, był bity i kijem baseballowym i cegłą. Jak to wszystko przeżył? Dzięki talentowi do boksu, który odkrył po raz pierwszy gdy ciężko pobił silniejszego, starszego i większego łobuza, który ukręcił głowę jednemu z jego ulubionych gołębi. Zapewne zgniłby w kryminale albo został zabity gdyby po 38 zatrzymaniach przez policję i zwiedzeniu wszystkich nowojorskich domów poprawczych nie trafił do zakładu dla szczególnie trudnej młodzieży w Einwood Cottage. To był pierwszy w jego życiu szczęśliwy przypadek, bo tam na młodego opryszka zwrócił uwagę były bokser Bobby Stewart pracujący w zakładzie jako kurator. Nauczył go podstaw pięściarstwa, a potem przekazał w godniejsze ręce sławnego trenera Cusa D'Amato, który zaopiekował się Mikem, a nawet w 1984 roku go usynowił.
Co było dalej, już wiecie, a więc tylko w wielkim skrócie. Mając 20 lat, 4 miesiące i 22 dni Tyson zniszczył Trevora Berbicka i został najmłodszym mistrzem świata wagi ciężkiej w historii zawodowego boksu. A potem zdemolował Michaela Spinksa w 91 sekund za 20 milionów dolarów (219 780 dolarów zarobku na sekundę), ożenił się z piękną aktorką Robin Givens, która co chwila oskarżała Tysona o brutalne traktowanie i jeszcze szybciej czyściła z matką jego konto.
Fot. EastNews
Bentley dla gliniarza? - To wszystko dlatego, że żona mnie pobiła, gdy znalazła w mojej kieszeni prezerwatywy – tłumaczył Tyson w maju 1988 przyczynę stłuczki spowodowanej przez niego na parkingu. I wręczył policjantowi kluczyki od kosztującego 150 tysięcy dolarów Bentleya ze słowami: „Weź go sobie, bo ja mam z nim dotychczas tylko kłopoty”. 4 września 1988 roku bez żadnego racjonalnego powodu Tyson wbił się swoim BMW 750i w drzewo. Dziennikarze pisali, że to była samobójcza próba. 14 lutego 1989 rozwiódł się z Givens i wszystko pozornie wróciło do normy. W dwu kolejnych walkach w obronie tytułu znokautował Franka Bruno i Carla Williamsa odnosząc 36. i 37. zwycięstwo z rzędu. Właśnie w tej walce z Williamsem zobaczyłem go i usłyszałem pierwszy raz na żywo. Williamsa wyrwał z butów, znęcał się nad nim jak tyran. I potem tym swoim delikatnym dyszkantem „jakby go słowik dusił” przepraszał i pocieszał znokautowanego.
Fot. EastNews
Niesamowity, fascynujący człowiek. Nie raz będzie jeszcze okazja o nim pogadać i napisać.