53888 biletów wśród fanów Ruchu i Wisły rozeszło się jak ciepłe bułeczki, niewiele mniej widzów ostatecznie pojawiło się na trybunach – i tak jednak wystarczyło ich do pobicia rekordu frekwencji na meczu ligowym w XXI wieku w Polsce. Jeżeli do tej pory ktoś miał wątpliwości, czy zaproszenie do Chorzowa reprezentacji Polski na mecze w czerwcu i wrześniu to dobry pomysł, szybko się ich pozbył. „Kocioł Czarownic” huczał na długo przed pierwszym gwizdkiem, potem w trakcie gry, ale także i w przerwie.
Fani chorzowscy już w pierwszych minutach zadziwili obserwatorów sektorówką z wielkim portretem… Krzysztofa Ibisza i hasłem „Awantura o race”, nawiązującym do prowadzonego przezeń teleturnieju. Race oczywiście były, i były dymy w barwach obu klubów. Na tyle gęste, że Szymon Marciniak musiał na niemal dziesięć minut przerwać grę.
Po latach piłkarskiej tułaczki szykuje się do pracy w rodzimym futbolu, zamiary ma ambitne. „Chcę zmieniać!” [ROZMOWA SE]
Dymy – a nawet płomienie – zafundował też widzom C-Bool, dając 15-minutowy popis w trakcie przerwy – tej „legalnej” – w meczu. Dodatkowa rozgrzewka w tym momencie nikomu już jednak nie była potrzebna. Fanów krakowskich rozpalał wynik pierwszej części meczu, ci z Chorzowa płonęli ze złości na formę prezentowaną przez ich ulubieńców.
Wisła – mająca do tej pory pięć punktów mniej od Ruchu - potrzebowała ledwie 200. sekund, by objąć prowadzenie: Mariusz Kutwa, po zamieszaniu w polu karnym w wyniku centry z rzutu rożnego – posłał bombę w okienko bramki „Niebieskich” i Martin Turk skapitulował. Nie wiedział jeszcze wtedy, że choć będzie tego dnia najlepszym zawodnikiem swej drużyny, co… i tak nie uchroni go przed wielokrotnym wędrowaniem do siatki po piłki wbijane do niej przez „wiślaków”.
Bohaterem krakowskiej ekipy – choć tak naprawdę na to miano zasłużył chyba każdy piłkarz „Białej gwiazdy” obecny na murawie – został Angel Rodado. Dwukrotnie trafiał głową, „pociągnął” też z dystansu. A że dobrze ustawiony celownik miał i jego rodak i imiennik, Angel Baena, wynik końcowy wyglądał dla gości wyjątkowo okazale.
Jan Urban zabrał głos w sprawie prywatyzacji Górnika. Na wesoło i na bardzo poważnie. „Czasem się zastanawiam”
#Meczmistrzow – taki hasztag towarzyszył potyczce na Stadionie Śląskim – okazał się więc pamiętnym dla Wisły. Ruch będzie chciał o nim zapomnieć jak najszybciej. Terminarz na szczęście taką okazję mu daje: już we wtorek, w ćwierćfinale Pucharu Polski, chorzowianie zagrają z Koroną Kielce.
Ruch Chorzów – Wisła Kraków 0:5 (0:3)
0:1 Kutwa 4. min, 0:2 Rodado 21. min, 0:3 Baena 45+2. min, 0:4 Rodado 57. min, 0:5 Rodado 60. min
Sędziował: Szymon Marciniak. Widzów: 53293.
Ruch: Turk – Konczkowski (64. Cykało), Lukić, Szymański (64. Karasiński), Sadlok (46. Preisler) – Kozak, Ventura (46. Barański), Szwoch (86. Starzyński), Adkonis, Mezghrani – Szczepan
Wisła: Letkiewicz – Jaroch, Kutwa, Biedrzycki Ż, Mikulec – Poletanović Ż (66. Duda), Igbekeme (76. Sukiennicki) – Baena (66. Kiss), Rodado (82. Kiakis), Duarte (76. Alfaro) – Zwoliński
