Aktualną, trudną sytuację Binkowskiego szczegółowo opisaliśmy w środowym wydaniu naszej gazety. Historia olimpijczyka z Sydney mocno poruszyła Kostyrę.
- Jest pod wrażeniem. Facet jest na dnie, ale zachowuje optymizm i zaraża energią. Nie narzeka tak, jak wiele osób, które mają komfortowe warunki. To jest dla mnie imponujące. Szkoda, że mu się tak w życiu ułożyło, ale może być wzorem dla tych, którzy upadli nisko z powodu własnych błędów, a mimo to próbują wyjść z tego i zachować ludzkość, życzliwość i pewien rodzaj dobroci - przyznał Kostyra, który komentował kilka walk Binkowskiego. - Od zawsze był osobą niezwykle barwną, stworzoną do dzisiejszych czasów. Mówi ciekawie, ma trafne, oryginalne porównania, no ale niestety tryb życia, który prowadził, pozostawił mocny ślad w psychice - dodał.
Binkowski znany jest nie tylko z występów między linami, ale także z roli w filmie "Cinderella Man" ("Człowiek ringu"), w którym zagrał u boku samego Russella Crowe'a, czyli Maximusa z legendarnego "Gladiatora".
- Skoro wystąpił w takiej produkcji, to znaczy że i na tym polu miał duży talent. Niesamowity facet. Wylądował na bruku, śpi pod gołym niebem pod Pałacem Kultury i Nauki, a nie użala się nad sobą i wręcz prosi, by się nad nim nie litować. Mam nadzieję, że ktoś mu pomoże. W polskim boksie nie brakuje sponsorów, oby któryś się zainteresował jego trudną sytuacją i sprawił mu dach nad głową. Pracę w swojej ukochanej dyscyplinie też warto mu dać. Ma przecież ogromne doświadczenie z ringów amatorskich i zawodowych, dużą wiedzę, chęci, zapał, a przy okazji mógłby zarobić na kefir oraz bułkę z masłem - zakończył Kostyra.