Dariusz Michalczewski na przełomie XIX i XX wieku był największą gwiazdą polskiego pięściarstwa. "Tiger" stoczył aż 48 walk, w których nie poniósł porażki i wielokrotnie bronił pasów mistrzowskich w kategorii półciężkiej. Fani boksu z rozrzewnieniem wracają do czasów, gdy Michalczewski panował w ringu i najpewniej choć raz jeszcze zobaczyliby zawodnika w akcji. Ale powrót byłego mistrza świata do ringu jest niemożliwy, a jak wyjawił w rozmowie z "Faktem", przed laty miał propozycje, aby wrócić do rywalizacji.
Michalczewski o freak-fightach. Zupełnie się nie hamował ze swoją opinią
- Kiedyś proponowano mi powrót do boksu. Rzuciłem hasło „za 10 milionów euro wrócę”. Na szczęście tyle mi nie dali - wyznał 55-latek. Padło również pytanie, czy Michalczewski zgodziłby się przyjąć ofertę walki w klatce. - Nie zgodziłbym się za jakiekolwiek pieniądze. Dziś już nikt by mnie nie przekupił. Jestem poważnym facetem. Choć czasami żarty się mnie trzymają, nie mogę z siebie pośmiewiska robić. Za nic nie wejdę do klatki - powiedział stanowczo Michalczewski. Nie zabrakło również ostrego komentarza odnośnie freak-fightów.
Michalczewski przejechał się po zawodnikach freak-fightów. Padły bardzo ostre słowa
- Ja musiałem kilka lat potrenować nas sucho, zanim wszedłem do ringu. Kilka razy w tym czasie dostałem rękawice i na worku musiałem ćwiczyć. A dziś ktoś kilka razy worek uderzy i już jest zawodnikiem. To jest dla mnie mało ambitnie. Dzisiaj im coś jest głupsze, tym się lepiej sprzedaje - ocenił "Tiger". - Nie ma to z logiką nic wspólnego. Jest coraz mniej autorytetów dla młodych. A dzieci biorą przykład z półgłupków - powiedział bez ogródek Michalczewski.
Listen on Spreaker.