"Super Express": - Byłeś na walce Joshua - Usyk. Zazdroszczę!
Fiodor Czerkaszyn: - Po raz pierwszy byłem na tak dużej bokserskiej imprezie i muszę przyznać, że otoczka zrobiła na mnie kolosalne wrażenie. Planowałem wyjazd do Londynu ze znajomymi na tę galę już od kilku tygodni, a dodatkowo na stadionie Tottenhamu walczył Paweł Martyniuk. Znamy się dobrze z sali Knockoutu, lubimy się, on wiedział, że ja będę na miejscu i poprosił mnie o pomoc. Stanąłem w jego narożniku, a że dzięki temu miałem miejsce blisko przy ringu, to kolejne walki oglądałem praktycznie spod samych lin.
- I jakie wrażenia?
- To było coś wspaniałego. Na walkę wieczoru zebrało się pod ringiem mnóstwo ludzi, a stadion był pełen. Te światła, fajerwerki, piękna oprawa. Ten widok zostanie w pamięci na długo.
- A jak podobała się sama walka? Zaskoczony?
- Szczerze, to tak. Stawiałem na Joshuę, rozum mi podpowiadał, że to jednak on wygra. Tuż przed walką typowałem 60:40 dla Brytyjczyka. I fajnie, że się pomyliłem (śmiech). Usyk to jest prawdziwy kozak, zrobił to, co miał zrobić, znakomicie zrealizował plan na ten pojedynek. Najbardziej zaskoczył mnie tym, że był skoncentrowany na robocie od pierwszej do ostatniej rundy. Wyszedł jak po swoje.
Dlaczego Usyk nie znokautował Joshuy? Zaskakująca odpowiedź Ukraińca!
- Usyk od dawna walczy na wyjazdach i wygrywa. Może dzięki temu także i w Londynie nie odczuwał większej presji?
- Na pewno to mu pomogło. Przyzwyczaił się do tego, że trybuny są przeciwko niemu i teraz z Joshuą to mu nie przeszkadzało. Z drugiej strony Brytyjczyk też mnie zaskoczył, ale negatywnie. Myślał, że zrobi to samo co w rewanżu z Ruizem, że wyboksuje Usyka, ale Usyka nie da się wyboksować. Taka jest prawda. Ale kilka razy tez mocno trafił. Siedziałem w pierwszym rzędzie i jak Joshua trafiał, to robiło to ogromne wrażenie. Ten dźwięk! Ale jak się okazało ten lewy Usyka też mocno zranił Joshuę. Jego twarz po walce mówiła wszystko.
- Tuz po walce na konferencji prasowej Joshua przyznał, że w rewanżu może pojechać nawet do Kijowa, ale nie jest pewien, czy na Ukrainie uda się zapełnić stadion.
- Fajnie byłoby, gdyby Usyk po tych wszystkich wyjazdowych walkach wreszcie powalczył u siebie, ale czy to biznesowo będzie miało rację bytu? Nie wiem. Słyszałem, że w Londynie bilety na te gorsze miejsca kosztowały po 100 funtów, a to może być cena zaporowa dla większości Ukraińców. Eddie Hearn też powiedział, że rewanż raczej odbędzie się gdzieś na Wyspach.
- Zanim Usyk zaczął podbijać świat, stoczył kilka walk w Kijowie.
- Zgadza się, a ja nawet byłem na kilku jego walkach. Na zawodowstwo przeszedł po zdobyciu złotego medalu olimpijskiego, ale na początku trudno było jednoznacznie stwierdzić, czy wśród zawodowców także będzie odnosić aż tak duże sukcesy.
- Z Usykiem także sparowałeś, prawda?
- Zgadza się. To było w 2016 roku przed walką Usyka z Krzysztofem Głowackim. Usyk lubi czasami posparować z lżejszymi, żeby sprawdzić się na tle szybkich zawodników. Wskoczyłem na dwie rundy i dla młodego zawodnika jak ja, to było duże przeżycie.
- A jakie były nastroje wśród Ukraińców, gdy Usyk jechał do Polski na walkę z ówczesnym mistrzem, Głowackim?
- Tak szczerze, to 50 na 50. Wszyscy doceniali jego klasę, wierzyli w niego, ale było kilka znaków zapytania. Jak się okazało Usyk szybko je rozwiał i do dzisiaj jest niepokonany.
- Po sobotniej walce zostałeś w Londynie na sparingach. Jak wrażenia?
- Super. Sparowałem już z Feliksem Cashem, a dzisiaj z Tedem Cheesemanem. Tylko dzięki takim sparingom można się uczyć i poprawiać swoje umiejętności. Idą do przodu, nacierają, fajna nauka. Na pewno zaprocentuje.
- Kolejna twoja walka już 23 października. I kolejny raz będziesz bohaterem walki wieczoru.
- Bardzo mnie to cieszy. Nazwiska rywala nie mogę jeszcze zdradzić, ale zapewniam, że wy dziennikarze jak i kibice będziecie zadowoleni. Zdrowie dopisuje, fajne sparingi, nie mogę się już doczekać tego pojedynku.
Polak, który pokonał Usyka: Wielu Anglików cieszy się z porażki Joshuy, on ich drażni [TYLKO U NAS]