Dawno nie widzieliśmy takiej walki. Gołowkin (30-0, 27 KO) atakował. Boksował szybciej, rozsądniej i przede wszystkim skuteczniej. Geale nie miał recepty na kolejne kombinacje Kazacha. Obrał zdecydowanie inną taktykę. Prosto z kreskówki o Strusiu Pędziwiatrze.
Zobacz: Michalczewski wysyła Szpilkę do więzienia
Australijczyk był jak tytułowy Struś. Przez 8 minut i 47 sekund uciekał przed rywalem. Prowokował. Pokazywał, że nic mu nie jest. A Kojot próbował. Raz lewym, raz prawym, raz podbródkowym. W końcu trafił. Geale padł. Wstał przed końcem odliczania, podreptał w miejscu i wymownie pomachał głową. Zrozumiał, że dalsze wygłupy mogą się dla niego skończyć tragicznie.
Kto następny stanie do walki z Gołowkinem? W kuluarach wspomina się o Miguelu Cotto (39-4, 32 KO), na temat którego wypowiedział się sam zainteresowany.
- Jestem tutaj, nigdzie się nie wybieram i chciałbym udowodnić kto jest najlepszy w wadze średniej. Dzwońcie, umówimy się na walkę.
Zobacz nokautujący popis Gołowkina:
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e- mail