Jędrzejczyk przed walką była niezwykle pewna siebie. Błyszczała na konferencjach prasowych. Znów zrobiła show podczas oficjalnego ważenia. Czuła się mocna. Namajunas nie miała mieć argumentów. Walka miała się skończyć jeszcze przed sprowadzeniem jej do parteru.
I wszystko się sprawdziło. Tyle tylko, że to 25-latka z USA lepiej poradziła sobie w bokserskim pojedynku i to jej cios zakończył pojedynek. Jędrzejczyk próbowała zasłonić się gardą, ale lewy sierpowy okazał się zabójczy. Polka padła "na deski" jak ścięta. - Od początku nie mogłam złapać odpowiedniego dystansu, co mnie zaskoczyło. Jeśli ktoś nigdy nie walczył w oktagonie, czy ringu, to nie zdaje sobie sprawy, jak to jest otrzymać cios. Odcięło mnie - stwierdziła po walce. W rozmowie z dziennikarzem wyglądała, jakby świat zawalił jej się na głowę. Rozstrzygnięcie pojedynku było sensacją dla wszystkich. Również dla Polki.
- Rose zaskoczyła mnie tym, że jej uderzenie mnie przewróciło, ale niczym więcej. Przed każdą walką wyobrażam sobie swoje zwycięstwo. W walce może wydarzyć się wszystko. Tym razem przytrafiło się to mi. Co będzie dalej? Nie wiem. Teraz wrócę do Polski, odpocznę, spędzę trochę czasu z rodziną i bliskimi - dodała nasza fighterka. - Wrócę silniejsza.
Trzymamy kciuki!