Argentyńczyk, nazywany królem nokautu (na koncie ma 26 wygranych, z czego 24 przed czasem), wytrzymał w ringu z "Harnasiem" niecałe dwie rundy. Polak od początku nacierał na rywala i zdecydowanie wygrał pierwsze starcie. W drugim Ordiales najpierw był liczony po trafieniu lewym sierpem. Kilkadziesiąt sekund później zainkasował piekielnie mocny prawy prosty i jak długi padł na deski. Sędzia chciał dopuścić go do dalszej walki, ale jego sekundanci poddali pojedynek, rzucając ręcznik.
- Nie spodziewałem się, że pójdzie mi tak łatwo - mówił po walce Kołodziej. - Jednak gdy trafiłem go parę razy lewym sierpowym, wiedziałem, że to początek końca - podsumował "Harnaś", który obronił pas WBA International wagi junior ciężkiej i nadal jest niepokonany (29 wygranych).
Zwycięstwo otworzy Kołodziejowi drzwi do pojedynków z bardziej znanymi rywalami. Promotor pięściarza Andrzej Wasilewski potwierdził, że może dojść do spotkania Polaka z legendarnym Royem Jonesem jr (42 l.).
- To byłby dla mnie zaszczyt, na pewno nie odmówię takiemu pięściarzowi. Najchętniej zmierzyłbym się jednak z posiadaczem pasa WBA Guillermo Jonesem. To najlepszy bokser w mojej wadze, a ja wierzę, że mogę wygrywać z najlepszymi i zostać mistrzem świata - zapowiada odważnie Kołodziej.