"Super Express": - Wracasz do Polski po 12 latach. Jak wspominasz swój debiut w Ostrołęce?
Andrzej Fonfara: - Walczyłem ze Słowakiem Miroslavem Kubikiem i sędziowie orzekli moje zwycięstwo w stosunku dwa do remisu. Myślę, że jeden sędzia się pomylił, bo na pewno wygrałem tę walkę. Miałem wówczas 18 lat, czułem tremę i byłem trochę usztywniony. Od razu po tej walce wyleciałem do USA.
- Wreszcie doczekałeś się walki w Warszawie, choć nie na stadionie ukochanej Legii.
- Trzeba zadowolić się tym, co życie przynosi. Torwar jest piękną halą, bliską wszystkim legionistom. Walczę o być albo nie być w boksie, dlatego presja może być większa niż, gdybym walczył o mistrzostwo świata.
- Jak oceniasz rywala?
- Zawsze się rzetelnie przygotowuje i wierzę, że nie przyjechał tu po wypłatę, a po to aby wygrać. Liczę, że jest w dobrej formie, bo ja jestem w świetnej. Jestem zdeterminowany, boksuję u siebie i zrobię wszystko, by wygrać.
- Jak wyglądały przygotowania?
- Przygotowywałem się już będąc w Kalifornii, a później miałem obóz w Zakopanem. Na treningi przyjechał do mnie Adam Balski, ale dzień po sparingu dostał... wyrostka robaczkowego.
- Jak w roli sekundanta spisał się Artur Boruc, który odwiedził cię w USA?
- Był w San Francisco na wakacjach i przy okazji wpadł na salę. Widział, jak ciężko trenuję. To dodaje skrzydeł, gdy twój przyjaciel stoi przy ringu i cię wspiera.
- W sobotę powalczysz w umownym limicie 87,5 kg. W przyszłości będziesz walczył w wadze cruiser (90,7 kg) czy wracasz do półciężiej (79,3 kg)?
- W dół na pewno już nie zejdę, bo waga półciężka jest już dla mnie niemożliwa do osiągnięcia. W przyszłości będę walczył w umownych limitach, bądź w wadze cruiser. Słyszałem też, ze federacja WBC chce zrobić nową wagę pomiędzy półciężką a cruiser, może to byłoby dobre rozwiązanie?
- Jak długo będziesz jeszcze walczył?
- Jestem w takim punkcie życia, że nie potrzebuję boksu, by zarabiać pieniądze. Radzę sobie bardzo dobrze w biznesach z bratem, ale mam jeszcze ambicje sportowe. Pieniądze też są ważne, ale jeśli będę wygrywał to te bardzo duże pieniądze przyjdą. Jeśli się nie uda, przegram dwie walki, to poboksuję do 40-stki.