"Super Express": - Słyszałem, że znów narozrabiałeś...
Krzysztof Włodarczyk: - Jechaliśmy przez Nowy Świat w centrum Warszawy, a następnie skręciliśmy w Świętokrzyską. Podwoziliśmy osobę, która mieszka w tej okolicy. Przy wyjeździe stała policja, która łapała kierowców, bo nie można tamtędy się poruszać. Złapali nas, a że akurat tak się zdarzyło, że nie mam prawa jazdy, to zrobił się problem.
- Sprawa od razu wyciekła do mediów.
- I o to mam trochę żalu do policji. Przecież jest jakiś obowiązek ochrony danych osobowych, prawda? Później czytam w gazecie, że "Diablo ma gdzieś wyrok sądu". Mam gdzieś, ale tę gazetę, a nie wyrok sądu! Oczywiście, nie jestem ponad prawem i nie powinienem jeździć. Przepraszam tych, których uraziłem.
- To prawda, że auto, którym się poruszałeś miało niezapłacone raty leasingowe?
- Nic mi o tym nie wiadomo. Te auto użyczył mi kolega, a po zatrzymaniu trafiło ono na policyjny parking i będzie tam stało do wyjaśnienia sprawy. Po tej akcji zrobił się ogromny szum i zostałem przedstawiony jak kryminalista. A na to nie zasłużyłem, nie jestem bandytą!
- Do kiedy masz zatrzymane prawo jazdy?
- Tego dokładnie nie wiem, bo... nie dostałem żadnego pisma w tej sprawie. Prawdopodobnie przyszło coś na stary adres, gdzie mieszka moja była żona i dziecko. Teraz już podałem właściwy adres i liczę, że wszystkie pisma z sądu czy z policji będą już trafiały do mnie.
- Ile razy traciłeś prawo jazdy?
- To jest trzeci raz, a jeżdżę ok. 20 lat. Nigdy nie zostałem złapany po alkoholu czy innych używkach. Bardzo lubię samochody, rocznie przejeżdżam w granicach 60-90 tys km i czasem zdarza mi się przekroczyć prędkość o 20 km/h.
- W sobotę walczysz w Łomży. Ktoś cię zawiezie?
- Prawdopodobnie mój kolega z grupy Marek Matyja, albo mój przyjaciel Dawid. Na co dzień jeżdże z narzeczoną, albo biorę taksówki.
- Co dalej z twoją karierą?
- Liczę, że każda kolejna walka przybliża mnie do zostania pretendentem do walki o mistrzostwo świata. Mam nadzieję, że dostąpię tego zaszczytu na stare lata i na emeryturę zdobędę pas. Niewykluczone, że po walce w Łomży czeka mnie pojedynek o mistrzostwo Unii Europejskiej z Terwellem Pulewem. Najważniejszy jest teraz dla mnie Alexandru Jur, później będziemy myśleć co dalej.
- A w grę wchodzi pojedynek polsko-polski?
- Wszyscy mnie o to pytają. Jeśli ziści się mój plan to ten wyczekiwany pojedynek polsko-polski trzeba będzie odłożyć na przyszły rok.