"Super Express": - Walka na gali KSW 31 z Rollesem Gracie będzie najcięższa w twojej karierze?
Mariusz Pudzianowski: - Ciężko pracuję, zdrowie dopisuje, więc jestem dobrej myśli. Najcięższe pojedynki toczyłem na początku swojej kariery w MMA, kiedy ciało nie pozwalało mi pokazać tyle, ile bym chciał.
- Głównym problemem była kondycja?
- Też, ale przede wszystkim przeszkadzały mi mięśnie. Te włókna siłowe bardzo mnie blokowały, a treningi przez pierwsze cztery lata były dla mnie karą. Wciąż zadawałem sobie pytanie, kiedy wreszcie przyjdzie moment, kiedy wejdę do oktagonu z przyjemnością, że chcę się bić.
- Pojawiały się momenty zwątpienia?
- Nie wiedziałem, że tak długo moje ciało będzie się przekształcać ze sportów siłowych na sporty walki. Bardzo chciałem się bić, ale kondycja na to nie pozwalała. To było bardzo przykre. Zacisnąłem zęby, bo lubię wyzwania i wiem, że było warto. I proszę, ciężkie treningi sprawiły, że nie ma połowy Pudziana (śmiech).
- Z walki na walkę czujesz się w klatce coraz swobodniej.
- Tak, dzisiaj jestem gotowy na ostrą bójkę i 3 rundy po 5 minut. Ciosy, kopniaki, obalenia - teraz robię to z zamkniętymi oczami i nie muszę się zastanawiać, czy dotrwam kondycyjnie do końca walki. Na długo przed pojedynkiem rozgrywam go w swojej głowie - kładę się na łóżku i wyobrażam sobie walkę. To mnie nakręca. Sześć lat temu tego nie było.
- Myślisz już o październikowej gali KSW w Londynie, na której masz być jedną z gwiazd wieczoru?
- Brałem udział w bardzo dużych imprezach, które oglądał cały świat, więc na pewno ogrom gali mnie nie przerazi. Oczywiście, otoczka będzie wyjątkowa, ale gdy wejdę do klatki, to będę widział tylko kilka narożników i rywala, którego zamierzam zlać.
Przeczytaj: KSW 31: Mariusz Pudzianowski poznał rywala. To Rolles Gracie, specjalista od jiu-jitsu!