W ramach promocji pojedynku Sulęcki zaprosił dziennikarza "Super Expressu" na prawdziwy sparing. Dystans - cała runda.
Sulęcki rozpoczął od serii prostych ciosów. Kilka wyłapałem na gardę, ale 3-4 bohatersko przyjąłem na szczękę. "Striczu" (przydomek Sulęckiego) zrobił sobie ze mnie worek treningowy, na szczęście bił na 20 procent siły, która - jak kiedyś mu zmierzono - wynosi 640 kilo. Wytrzymałem, najbardziej bolesny był lewy prosty w nos, po którym natychmiast sklinczowałem.
Zobacz również: Adamek vs Głazkow, transmisja w tv. "Góral" ostro trenuje do walki w Nowym Jorku
Nie mogąc go namierzyć, w końcu sfrustrowany poprosiłem: "Daj się trafić!". Sulęcki zaśmiał się, opuścił gardę, pocelowałem go prawym sierpowym i... poleciał teatralnie na matę, ku uciesze kibiców i fotoreporterów.
- Zaskoczyłeś mnie. Jeśli trochę potrenujesz, to możesz zostać mistrzem świata - pochwalił mnie po tej "ustawce" Sulęcki, który ma powody do zadowolenia, nie tylko dlatego, że przećwiczył na mnie serie prostych i sierpowych. Bardziej ucieszyło go pozyskanie w ostatnich dniach nowego sponsora, biznesmena z Włoch działającego w branży nieruchomości Marco Brioschi (47l.).
Przeczytaj także: Artur Binowski o kobietach, walce z Zimnochem, planach na przyszłość. [WIDEO]
- Kocham boks, a kiedy zobaczyłem Maćka w akcji, instynkt podpowiedział mi, że niebawem ten człowiek dużo osiągnie - powiedział nam Brioschi.