W walce wieczoru na gali KSW 39: Colosseum Mamed Chalidow mierzył się z Borysem Mańkowskim i po stoczeniu trzech wyrównanych rund wygrał jednogłośną decyzją sędziów. Kiedy jednak prowadzący imprezę Mateusz Borek podszedł do fightera i zadał mu kilka pytań, kibice zgromadzeni na PGE Narodowym zaczęli na niego przeraźliwie gwizdać. Ten był taką postawą fanów wyraźnie rozgoryczony i po dosłownie kilku słowach zszedł wściekły z areny.
Trudno rozgryźć zachowanie trybun i znaleźć jego przyczyny, ale możliwości są dwie. Albo widzowie faktycznie byli zniesmaczeni poziomem walki i werdyktem sędziego (wielu ekspertów twierdziło, że to Mańkowski powinien wygrać), albo wygwizdali Chalidowa za jego deklaracje religijne. Jakiś czas temu ten przyznał, że jest radykalnym muzułmaninem. Jednakże niezależnie od powodu takiemu zawodnikowi jak 36-latek szacunek się należy, dlatego też trudno się dziwić jego wściekłości.
Jednak kiedy dzień później emocje już nieco opadły, Chalidow pokazał klasę. Nagrał specjalny filmik, na którym podziękował kibicom, zarówno tym przed telewizorami, jak i tym na PGE Narodowym - Dziękuję za wasze wsparcie, wczoraj nie miałem okazji tego zrobić. Dzisiaj to robię, bo jesteście ze mną, jesteście u mnie na Facebooku. Bądźcie cały czas z nami, potrzebujemy was, bez was nie ma tej dyscypliny - powiedział Chalidow.
Niewykluczone, że gala KSW 39 była gorzkim pożegnaniem legendarnego wojownika z tą federacją. Po dwudziestej walce dla Konfrontacji Sztuk Walki jego kontrakt wygasł i cały czas nie wiadomo, czy zostanie przedłużony. Szefowie KSW zaznaczają, że chcą parafować nową umowę, ale w tym momencie decyzja należy do samego fightera. A ten na razie nie chce się wypowiadać na ten temat i przyznał, że więcej zdradzi we wrześniu. Pozostaje trzymać kciuki, że zachowanie kibiców na PGE Narodowym nie wpłynie negatywnie na jego decyzję.