W Porąbce ludzie zaskoczeni są nagłym wybuchem zainteresowania wokół gminy i historii, która dzieje się na naszych oczach. - Nasi mieszkańcy sygnalizują nam każdą sytuację, w której – ich zdaniem – ktoś w gminie potrzebuje pomocy. Wiedzą, że reagujemy na takie sygnały, nasi pracownicy dokładnie je sprawdzają i nikogo samemu sobie nie zostawiamy – dodaje pani Barbara.
Sygnał o konieczności pomocy wicemistrzyni olimpijskiej tym razem był anonimowy – ale i te zawsze są sprawdzane. - Kiedy nasi pracownicy udali się pod wskazany adres, już nie zastali tam pani Agaty. Szybko jednak nadeszły kolejne wieści o nowym miejscu jej pobytu – tłumaczy nasza rozmówczyni.
Zajrzeliśmy do Czańca. U progu domu Agaty Wróbel
Agata Wróbel, dzieląca życie ze swym partnerem, do miejscowości Czaniec znajdującej się w gminie Porąbka przeniosła się kilka miesięcy wcześniej, z nieodległych Kęt, gdzie spędziła parę lat. Para opiekuje się sześcioma psami. - Ona sobie nie wyobraża życia bez tych psiaków – mówi nam jedna z mieszkanek Czańca.
Agata Wróbel straciła wzrok. Nagła tragedia legendarnej medalistki olimpijskiej. Poruszające słowa
Zamieniamy z nią parę zdań przed domem zajmowanym przez olimpijkę. Wysoki żywopłot oddziela go od ulicy. Niewielki na niej ruch pieszych; mamy trochę szczęścia, że nasza rozmówczyni akurat wracała ze sklepu. - U nas naprawdę ludzie zwracają uwagę na drugiego człowieka – tłumaczy, nieco zdziwiona pytaniami o środowiskową pomoc. - Ktoś podrzucił zakupy, ktoś inny ciepły posiłek, to normalne – wyjaśnia. - No i oczywiście zawiadomiono władze gminy.
Skorodowane ogniwo w łańcuchu ludzi dobrej woli
- Mieszkańcy najpierw sami rozpoczęli pomoc dla pani Agaty, ale też zgłosili sprawę do urzędu. Natychmiast zaczęliśmy działać, jeszcze bez medialnego rozgłosu – mówi nam wójt Porąbki, Paweł Zemanek. Instytucjonalna pomoc samorządowców okazała się jednak niezbędna choćby przy ponownym podłączeniu do domu licznika prądu, jeszcze w okresie przedświątecznym. - I znów był to wynik działań wielu osób dobrej woli – dodaje Barbara Czarnik-Kopaczka.
Brak prądu nie był jedynym problemem zajmowanego przez parę budynku. - Pani Agata wynajęła go nie od właściciela, tylko od osoby, która wcześniej tam mieszkała, też na zasadzie wynajmu. Więc tak naprawdę zapłaciła nie właścicielowi, a komuś innemu. Czyli doszło do oszustwa – tłumaczy pani kierownik GOPS.
W łańcuchu dobrych ludzi znalazło się więc, niestety, i skorodowane ogniwo. To o tyle ważne, że środki finansowe, jakimi na co dzień dysponuje para, są niewielkie. Spora część tzw. emerytury olimpijskiej wypłacanej mistrzyni sztangi idzie bowiem na zaspokajanie roszczeń jej wierzycieli…
Jest reakcja polskiego związku na dramatyczne wyznanie Agaty Wróbel. „Wspólnie jesteśmy w stanie pomóc”
Brama do posesji zajmowanej przez Agatę Wróbel i jej partnera jest zamknięta. Nie można jej otworzyć, a próby kontaktu głosowego nie dają efektu. Odchodzimy z niczym… - Pracownice socjalne naszego ośrodka wielokrotnie bezskutecznie próbowały przekonać panią Agatę do porozmawiania z nimi - Czarnik-Kopaczka przywołuje konsekwentne starania swych podwładnych. - Po długich, parodniowych namowach zostały w końcu przyjęte.
Od tej pory można było już działać systemowo. - Wdrożyliśmy kompleksową pomoc – mówi. - Udzieliliśmy wsparcia rzeczowego i finansowego.
W tę pomoc włączyły się też osoby spoza Czańca. Jedna z nich w przedwigilijny poniedziałek przekazała dużą paczkę żywnościową oraz odzież. - Pani Agata tak ucieszyła się z tego prezentu, że nawet objęła naszą pracownicę, która go jej dostarczyła – pani kierownik w tym momencie jest wyraźnie wzruszona. Również dlatego, że osobiście poznała dwukrotną medalistkę igrzysk.
- Gościła u mnie w biurze. Dzięki rozmowie z nią i przekazanym przez nią informacjom o stanie zdrowia, oparty na tym spotkaniu raport trafił do Ministerstwa Sportu i Turystyki, a potem i Ministerstwa Zdrowia. Na tej podstawie ten ostatni resort wskazał Szpital Uniwersytecki w Krakowie jako najwłaściwsze miejsce na leczenie polskiej olimpijki - tłumaczy.
Agata Wróbel zgodziła się na leczenie. „Mam nadzieję, że się nie rozmyśli”
A leczyć trzeba kompleksowo. Poza utratą wzroku, sportsmenka zmaga się też m.in. z neuropatią, cukrzycą, depresją – ta ostatnia nasiliła się po śmierci mamy zawodniczki. W tym momencie naszej rozmowy padają chyba jej najważniejsze słowa.
- Pani Agata wymaga szerokiej pomocy medycznej. Ma świadomość, że kiedyś, na sportowych arenach, była inną osobą; że jej dzisiejszy wizerunek nie jest taki, jaki powinien być. I dlatego nie chce kontaktu z otoczeniem, bo… najnormalniej po ludzku się wstydzi. Woli być zamknięta w swoim świecie. A ja uważam, że należy to uszanować – podkreśla Barbara Czarnik-Kopaczka.
Agata Wróbel trafi do szpitala. Chora sztangistka może liczyć na pomoc ministerstwa i związku
Dlatego niespodziewane medialne zamieszanie wokół sytuacji olimpijki przyjmowane jest w Porąbce z… lekkim niepokojem. - Wszystkie przypadłości pani Agaty spowodowały, że jest trudna w kontaktach. Do tej pory nie zrezygnowała jednak z niczego, co jej zaproponowaliśmy. Prowadzimy ją krok po kroku, ale przewiezienie jej do szpitala będzie bardzo trudnym etapem tej drogi. Już wyraziła na to zgodę i mam nadzieję, że się nie rozmyśli – tłumaczy kierowniczka GOPS.
Droga do happy endu wymaga zgody Agaty Wróbel na każdym etapie
Wszystko wskazuje na to, że hospitalizacja nastąpi w przyszłym tygodniu. - Czekam na sygnał z ministerstwa. Jesteśmy gotowi do organizacji tego transportu. Musimy jeszcze przed nim wyposażyć panią Agatę w kilka niezbędnych rzeczy: piżamę, pantofle – dodaje nasza rozmówczyni.
Równolegle trwają działania zmierzające do zapewnienia olimpijce i jej partnerowi nowego lokum; z dotychczasowego – wobec opisanych wcześniej okoliczności prawnych – będzie się musiała wyprowadzić. - Szukamy dla niej mieszkania – podkreśla wójt. I zapowiada: - Gmina będzie opłacać ten lokal.
Sprawa przyszłej przeprowadzki nie jest jednak prosta. - Bo, po pierwsze, pani Agata w tej chwili jest niezbyt mobilna, a jej partner to osoba niepełnosprawna. A poza tym pani Agacie bardzo zależy na przestrzeni dla jej zwierzaków. Jest bardzo z nimi zżyta. Każda nasza propozycja będzie więc wymagać jej zgody – podkreśla Barbara Czarnik-Kopaczka.
- Teraz najważniejsze jest, by pani Agata chciała się leczyć; by chciała dać sobie pomóc. Ale wierzę głęboko, że cała ta sprawa będzie mieć swój happy end! - zaznacza na koniec Paweł Zemanek. My – jak wszyscy polscy fani talentu naszej olimpijski – też mamy na to nadzieję!