Mariusz Pudzianowski: Odpuszczę walkę jak zakopią mnie w grobie! [WYWIAD]

2013-12-11 13:08

Póki oddycham, póki jeszcze mam siłę i nie jestem pięć metrów pod ziemią, to będę szedł wyżej i wyżej. Jak już mnie zakopią do grobu, to wtedy powiem, że nie jestem w stanie nic zrobić. Oczywiście może raz, dwa albo trzy razy z rzędu przegram walkę, ale się nie poddam. Przynajmniej dopóki będę miał chęci i zdrowie - mówi "Super Expressowi" gwiazdor MMA Mariusz Pudzianowski (36 l.).

"Super Express": - Wiadomo już, kiedy zobaczymy pana w ringu i kto będzie pana rywalem?

Mariusz Pudzianowski: - Będzie można mnie zobaczyć późną wiosną. Rywal znany jeszcze nie jest. Kilku przeciwników jest na tapecie - czterech, pięciu. Z którymś z nich na pewno się zmierzę. Moją rolą jest rano i wieczorem pójść na trening. I tak przez sześć dni w tygodniu.

Zobacz koniecznie: Bonusy za galę KSW 25. Kto zaliczył nokaut wieczoru?

- Które elementy walki teraz pan doskonali?

- Wszystkie. Cokolwiek by nie mówić, już piąty rok zajmuję się MMA. Nie jestem już takim żółtodziobem. Trzeba pracować nad wszystkim: siłą, wytrzymałością. Nie da się powiedzieć, że trenuję tylko boks, górę albo dół. MMA jest sportem przekrojowym. Trzeba być dobrym w parterze, stójce czy zapasach.

- Pana walki zawsze przyciągają wiele uwagi. Jedni patrzą na nie przychylnie, inni mniej...

- Jeżeli się za coś biorę, to robię to do samego końca. Są zawodnicy, którzy trenują po 15 lat i dopiero osiągają wyniki. 20 lat zajmowałem się podnoszeniem ciężarów. Do MMA przyszedłem z dnia na dzień, bo po prostu powiedziałem dosyć. Chciałem czegoś nowego. Od razu Rzymu się nie zbuduje. Trzeba trenować, trenować i jeszcze raz trenować. Nieraz jeszcze uklęknę na kolana. Oberwę po głowie czy przegram, ale nie poddam się i pójdę dalej.

- Denerwują pana nieprzychylne głosy pod pana adresem w Internecie?

- Jeżeli ktoś ma kompleksy i swoje frustracje wyładowuje w Internecie, to niech przyjdzie i powie mi to prosto w oczy. Wtedy porozmawiamy. Jestem spełnionym sportowcem. Przez dziesięć lat stałem na podium w dyscyplinie, w której startowali najsilniejsi ludzie świata: ciężarowcy, olimpijczycy, rugbyści, trójboiści. Nie da się być od razu najlepszym w przedmiotach ścisłych i humanistycznych. Rzuciłem się z siekierą na słońce i doskonale zdaję sobie z tego sprawę.

Przeczytaj również: KSW 25, WYNIKI. Kto wygrał, kto przegrał? RAPORT GWIZDEK24.PL

- Coraz głośniej mówi się o pana walce z Pawłem Nastulą. Dojdzie do tego pojedynku?

- Niewykluczone. Pawła szanuję jako sportowca. Wiem, co to znaczy być najlepszym w jakiejś dziedzinie. On był mistrzem olimpijskim, wielokrotnym mistrzem Polski w judo. Tych zasług nikt mu nie zabierze. OK, czasami mamy swoje niedomówienia... Cóż, jesteśmy tylko ludźmi. Powiedział o parę słów za dużo. Jest jak jest. Nie musimy się lubić.

Najnowsze