"Super Express": - Tomasz Adamek wspomniał ostatnio w rozmowie z Piotrem Buczakiem z kanału "To jest boks", że wraca u ciebie na gali. To prawda?
Tomasz Babiloński: - Trochę wyszedł przed szereg, bo prosiłem go, żebyśmy wcześniej załatwili sprawy formalne. Ale Tomcio już tak ma, przyjechał do Polski, nie wytrzymał i wszystko zdradził (śmiech).
- Mowa o maju, tak?
- Tak, pracujemy nad majem, ale już jest luty, więc trzeba przyspieszyć. Najważniejsze, że Tomek naprawdę bardzo chce tej walki, czuje duży głód boksy, ale poza tym trzeba dograć jeszcze kilka spraw. Miejsce już mamy, ale np, rywala jeszcze nie. Do tego trzeba dopiąć finanse, czyli jak to mówi Tomek dutki muszą się zgadzać.
- A jakiego ty widziałbyś rywala dla Tomka?
- Ja bardzo chcę walki polsko-polskiej, z kolei Tomek niekoniecznie. Myślałem nad Mariuszem Wachem, to byłaby fajna walka, idealna na pożegnanie. Na pewno nie chciałbym żadnego buma np. z Meksyku, bo teraz kibiców już tak łatwo nie da się oszukać, wszyscy są biegli w internecie, od razu sprawdzą ile rywal wygrał walk, z kim walczył itd. Jak chcemy zapełnić w miarę dużą halę, to nazwisko przeciwnika też musi być dobrze kojarzone. Starcie Pudziana z Mamedem pokazało, że fani przychodzą na konkretne nazwiska. Jak będzie to Wach, to hala na 8 tysięcy będzie zapełniona, jak jakiś no name, to już niekoniecznie. Ludzie chcą emocji, trzeba im je dać.
To byłaby historia! Walka o tytuł mistrza Polski wagi ciężkiej w legendarnej amerykańskiej hali?!
- Tomek często wspomina, że na rywala najchętniej wybrałby jakiegoś czarnoskórego pięściarza z USA.
- Ja nie wiem, o co mu chodzi z tymi czarnoskórymi rywalami. Pewnie najlepiej by było, gdyby to był ktoś, kto jeszcze nie płaci mu na czas czynszu za wynajmowane mieszkanie (śmiech). Tomek ma chyba za dużo wolnego czasu i czasami opowiada takie historie.
- To będzie już na pewno pożegnalna walka?
- Ja mu czasem dogryzam, że tych pożegnań to już robił kilka, ale teraz zarzeka się na wszystkie świętości, że to na pewno będzie ostatnia walka. Tomek nie ukrywa też, że chce ją zrobić w Polsacie, czyli stacji, której zawdzięcza najwięcej. On chce fajnie zaboksować, ostatni raz wznieść ręce do góry w geście zwycięstwa, podziękować kibicom i ten rozdział zostawić już za sobą.
- Znasz Tomka od wielu lat. To także zadecydowało, że jesteś blisko zorganizowania mu pożegnalnej walki?
- Tak, znamy się już 20 lat. Na razie jednak to są plany moje i Tomka, a ostatecznie decyzja należeć będzie i tak do osób najwyżej postawionych w Polsacie. Tomek wyszedł przed szereg, ale ja tego nie chcę robić. Jak podpiszemy co trzeba, wtedy wszystkich poinformuję. Nie ukrywam jednak, że to dla mnie wielkie marzenie, by na swojej gali pożegnać taką legendę jaką jest Tomek. Długo nie doczekamy się kolejnego takiego pięściarza.
Jan Czerklewicz odpowiada na wyzwanie: Popełnił pewien błąd! Nie obawiam się brutalności
- Boks w Polsce przeżywa mocny kryzys, zgadzasz się?
- Oczywiście. Nie jest teraz łatwo produkować i promować boks w Polsce. Trudno wypełnić hale, z salkami jest ok, ale z większymi hali już niekoniecznie. Marzy mi się, by wróciły czas chociażby Ergo Areny i pojedynku Krzysztofa Głowackiego z Ołeksandrem Usykiem.
- Niedługo Łukasz Różański będzie walczył o tytuł u siebie w Rzeszowie. Tak kibiców nie zabraknie.
- Zgadza się. Po pierwsze walka o tytuł, po drugie w mieście, w którym praktycznie wszyscy znają Łukasza. Ale to będzie pojedynczy przypadek, potem wrócą gale, na których będzie garstka kibiców. Znam ten problem, bo sam organizuje wiele takich imprez. Na sam boks trudno skusić kibiców, a już np. na MMA znaczniej łatwiej. Nie mam problemu, by na gale MMA sprzedać między 2 a 3 tysiące biletów. A nie mam przecież takich nazwisk jak np. KSW.
- W sumie to częściej organizujesz teraz gale MMA niż bokserskie.
- Wychodzi osiem rocznie. Od sześciu lat ze wspólnikiem trzymamy się zasady, że stawiamy na sport, a nie na żadne wygłupy. Nie mamy chorych ambicji, by atakować największych, ale mamy swój model i on się sprawdza. Widać to po liczbie sprzedanych biletów. Od dawna jesteśmy trampoliną do większych federacji, a kolejnym tego przykładem może być Piotr Kacprzak, który idzie jak burza i być może uda się nam go wytransferować nawet do UFC.
Rosjanie wystartują na igrzyskach?! Mocne słowa Usyka: To będą medale krwi, śmierci i łez