Andrzej Gołota jest postacią, której nie trzeba przedstawiać fanom polskiego boksu. "Andrew" ma za sobą wspaniałą i bogatą w sukcesy karierę, w której trakcie miał okazję mierzyć się z legendami dyscypliny. Mało kto wie o tym, że sportowiec mało co nie umarł po pojedynku z jednym z wielkich mistrzów dyscypliny. Prawdę na ten wyjątkowo drastyczny temat wyjawiła pani Bożena Gołota w wywiadzie dla "Super Expressu".
Andrzej Gołota miał poważne problemy po jednej z walk. Mało co nie umarł!
Pani Bożena w wywiadzie dla "Super Expressu" wyznała, jak bardzo martwiła się po pojedynku swojego syna z Lennoxem Lewisem. Kanadyjczyk wygrał wtedy bezdyskusyjnie, ale porażka bardzo odbiła się na zdrowiu Polaka.
- Od wyjścia na ring widzieliśmy z Mariolą (żoną pięściarza - przyp.), że coś jest z nim nie tak. Wystarczyło na niego spojrzeć, by zorientować się, że ma nienaturalnie spowolnione ruchy, że każde uniesienie ręki, każdy krok sprawiają mu ogromną trudność. Potem okazało się, że z powodu bolącego kolana lekarz dał mu przed pojedynkiem zastrzyk z lidokainy. Lek z krwią dostał się do głowy. Potem już w szatni stracił przytomność. Mógł wtedy umrzeć - mówiła matka pięściarza.
Aby zobaczyć zdjęcia Andrzeja Gołoty z byłym prezydentem Stanów Zjednoczonych, Donaldem Trumpem, przejdź do galerii poniżej.
Kibice bezlitośnie kpią z reprezentanta Polski. Wziął ślub, ale miał "wziąć garnitur po starym"
Bóg miał czuwać nad Gołotą. Matka pięściarza nie ma wątpliwości
Zdaniem matki pięściarza, nad stanem zdrowia boksera w tych ciężkich chwilach miał czuwać nie kto inny, a Pan Bóg, który ocalił boksera przed utratą zdrowia, a nawet życia.
- Nie wiem, czy to było przypadkowe działanie medyka, czy też... świadome, żeby osłabić Andrzeja. Ale na szczęście Pan Bóg nad nim czuwał. Bo Pan Bóg kocha dobrych ludzi - mówi pani Bożena Gołota.