Amerykanin pokonał "Pacmana" półtora roku temu, choć wielu twierdziło, że sędziowie niesłusznie przyznali mu wygraną. Zwycięstwo z tak prestiżowym rywalem powinno wynieść Bradleya na szczyty, tymczasem przerodziło się w horror.
Przeczytaj również: Pacquiao - Bradley. Wielka bitwa o wielką kasę
- Ludzie mówili mi: nie wygrałeś, nie jesteś prawdziwym mistrzem. Potem zaczęły się telefony z pogróżkami, a gdy zaczęto grozić mi śmiercią, pomyślałem - to niedorzeczne. Nie chciałem wtedy nie tylko boksować, ale i żyć. Czy rozważałem samobójstwo? Tak - wyznał przed rewanżem Bradley.
Potem jednak otrząsnął się, w czym pomogła mu żona i menedżerka - Monica, a teraz chce raz na zawsze zakończyć porachunki z Filipińczykiem.
- On w ringu będzie agresywny, bo ma coś do udowodnienia - twierdzi Bradley, a Pacquiao jak zawsze pozostaje powściągliwy. - To najważniejsza walka w jego i mojej karierze, ale tylko Bóg wie, co wydarzy się w ringu - mówi "Pacman".
Nie przegap!
Pacquiao - Bradley, noc z soboty na niedzielę od 3.00, Polsat Sport