27-latek po walce miał problem, bo odczuwał ciągłe bóle głowy. Kiedy trafił do szpitala, usłyszał, że doznał krwotoku mózgowego i dalsza jego kariera sportowa jest wykluczona. – Miałem złamane serce – przyznaje dzisiaj pięściarz. – Od razu mnie uderzył fakt, że nigdy więcej nie będę walczył. Nie mogłem w to uwierzyć, byłem w szoku. Gdy tylko powiedzieli mi, że mam krwawienie do mózgu – a ja zakładałem, że chodzi tylko o wstrząśnienie mózgu – po prostu załamałem się. Płakałem, płakała moja dziewczyna. Wiedziałem, że moja kariera się skończyła, a potem pojawiła się kwestia, czy wyjdę ze szpitala. To było przerażające – dodaje przygnębiony Connor Coghill.
Łzy cisną się do oczu. Nie żyje legendarny polski trener, to jego ostatni wywiad
Pierwsza porażka i od razu tragedia
Był niepokonany w 14 poprzednich walkach, zanim uległ w 15. pojedynku z Price’em w 12. rundzie. Później, z powodu dolegliwości głowy, coraz bardziej przeszkadzających w normalnym funkcjonowaniu, pojechał na badania lekarskie.
Coghill spędził tydzień w szpitalu i powiedziano mu, że będzie potrzebował aż sześciu miesięcy na pełny powrót do zdrowia. Przyjaciele zorganizowali nawet specjalną zbiórkę funduszy. Zebrano ponad 6000 funtów na wsparcie go w okresie dochodzenia do zdrowia.
Tak dziś wygląda 55-letni Andrzej Gołota. Jego żona pokazała zdjęcie mistrza
Co dalej? Coghill ma nadzieję założyć własną akademię bokserską. Powiedział też, że nie czuje urazy do Price'a. – Nie sądzę, by można było kogokolwiek winić, to po prostu dziwny przypadek. Walczy dwóch mężczyzn i jeden jest lepszy od drugiego. To boks, to się zdarza. Każdy zna niebezpieczeństwa związane z tym sportem.