Straszewski w Kielcach wygrał w wielkim stylu cztery walki. Pogromcę znalazł dopiero w finale - lepszy od Polaka okazał się Kubańczyk Jorge Luis Felimon Lobaina.
- Nie posłuchałem trenera, w 2. rundzie wdałem się w bójkę i skończyło się to dwoma liczeniami. To bezcenna nauczka na przyszłość. W ostatniej odsłonie pozbierałem się, zostawiłem w ringu serce oraz charakter. Jestem dumny z tego, co osiągnąłem - przyznał 17-latek, którego teraz czeka inny ważny egzamin. - Za chwilę zdaję maturę, więc muszę przysiąść do książek. W czasie mistrzostw nie było na to czasu, ale dam radę. Potem będzie czas na kilka dni odpoczynku i wracam na salę treningową - dodał.
Krzysztof Włodarczyk cieszy się wolnością. Mamy pierwsze zdjęcie!
W tym roku Straszewskiego czekają jeszcze mistrzostwa Polski i Europy. Od stycznia chciałby rozpocząć rywalizację wśród seniorów. - W głowie mam teraz tylko boks olimpijski. Celem są igrzyska w Paryżu w 2024 roku - zdradził. O przejściu na zawodowstwo na razie nie myśli. - Na ten czas to jeszcze nie moja bajka. Nigdzie się nie ruszam, jestem młodym zawodnikiem i wciąż wiele nauki przede mną. Na pewno nie osiądę na laurach po turnieju w Kielcach. Ten medal to najlepszy zastrzyk mobilizacji - nie ma złudzeń.
36 lat temu po srebro tej imprezy sięgnął Gołota, do którego w ostatnich dniach go porównywano. - Daleko mi do pana Andrzeja Gołoty i jego osiągnięć. Pan Andrzej zaszedł naprawdę wysoko. Oczywiście widziałem wiele jego walk, jest dla mnie inspiracją i takie porównania cieszą, ale twardo stąpam po ziemi i wiem, że ja jestem dopiero na pierwszym schodku mojej kariery - zakończył Straszewski.
Proksa: finał Straszewskiego to sukces porównywalny do tego, który odniósł Gołota