Stadion we Wrocławiu wypełniony był po brzegi. 40 tysięcy kibiców przyszło zobaczyć pojedynek o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Tomasz Adamek chciał zostać pierwszym polskim czempionem w królewskiej kategorii. Po nim o tytuł w królewskiej dywizji walczył jeszcze Artur Szpilka (który przegrał z Deontayem Wilderem).
Pojedynek w Polsce miał być dostępny tylko za możliwością wykupienia PPV. Była jednak inna opcja: niekodowany w Polsce niemiecki kanał RTL. Platforma "n" (jeszcze nie wchłonięta przez Canal+) zagrała nieczysto z konkurencją z Canal+ i Polsatu (które wspólnie transmitowały galę, oferując produkt na swój sposób) i przesunęli RTL na pozycję nr 59, a więc tuż przed kanałami sportowymi, które wtedy w dekoderach abonentów "enki" rozpoczynały się od nr 60... Warto przypomnieć, że to właśnie stacja RTL odpowiadała za transmisję walk i produkcję telewizyjną gali we Wrocławiu.
Adamek w tym mijającym już roku nie musiał walczyć ani z Chalidovem, ani tym bardziej z "Don Kasjo". W boksie zarobił wielkie pieniądze, świetne wypłaty przychodziły dużo wcześniej. Już po walkach z Andrzejem Gołotą (2009), czy Chrisem Arreolą (2010), nawet wcześniej, był przecież mistrzem świata federacji WBC wagi półciężkiej. Wtedy najbardziej prestiżowej. Ale Adamek jeden kontraktów życia podpisał przy okazji pojedynku o mistrzostwo świata wagi ciężkiej z Witalijem Kliczko. Swego czasu menedżer pięściarza Ziggy Rozalski zdradzał "Super Expressowi" kulisy negocjacji walki z ukraińskim czempionem.
Tomasz Adamek do świata wagi ciężkiej wkroczył w październiku 2009 roku, pokonując w Łodzi Andrzeja Gołotę (już mocno rozbitego). Bił kolejnych rywali (Chris Arreola, Michael Grant, czy Kevin McBride) i w końcu przyszedł czas na walkę o mistrzostwo świata. – Za starcie z Witalijem Kliczką Tomek zarobi więcej [niż Gołota za walkę z Tysonem, a "Andrew" zgarnął 10 mln złotych]. Nie mogę zdradzić szczegółów kontraktu, zresztą dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają – mówił Ziggy Rozalski na łamach "SE" . - Honorarium Tomka w bardzo małym stopniu będzie zależało od tego, jak walka sprzeda się w Polsce – dodawał.
Polski pięściarz miał gwarancję udziału w zyskach ze sprzedaży PPV oraz z wejściówek. Mówiło się, że zarobił nawet 5 milionów dolarów. – Negocjacje z obozem Kliczki trwały tak długo, bo nie chcieliśmy dostać konkretnej kwoty, tylko procent z zysków. Oni proponowali nam milion dolarów, potem dwa i trzy. Ale my postawiliśmy na swoim, z czego bardzo cieszę się ja, Tomek i... jego księgowy – mówił z uśmiechem Rozalski.
Adamek był jednak bez szans w starciu z Kliczką. Ukrainiec wygrał dosyć pewnie, pojedynek zakończył się po dziesięciu rundach.