- To dla mnie wielka tragedia - mówił Adamek. - Dlatego chcę wygraną z Arreolą dać moim rodakom trochę radości, choć wiem, że będzie to uśmiech przez łzy. Tę walkę dedykuję ofiarom katastrofy. Modlę się za Nie, jednocześnie przygotowując się do pojedynku. Tryb moich treningów nie jest zakłócony. Jestem wojownikiem, a teraz mam jeszcze większą motywację, by zwyciężyć.
Przeczytaj koniecznie: Tomasz Adamek: Miałem być na śniadaniu u Prezydenta
Rywal Adamka - Chris Arreola twierdził, że też ma silną motywację, by zwyciężyć.
- Po mojej przegranej z Kliczką niektórzy wątpili, czy jestem jeszcze coś wart w boksie. Pokonując Adamka, udowodnię, że mogę walczyć z najlepszymi - zapewniał. Nie obeszło się bez spięć. Arreola zarzucił Adamkowi, że daleko mu do prawdziwych pięściarzy wagi ciężkiej, że jest jedynie "nafaszerowanym medykamentami pięściarzem ciężkiej". Tomek spokojnie odpowiedział na zaczepkę: - Niczego nie biorę. W czasie treningów w Teksasie nauczyłem się wielu nowych elementów technicznych. Chris przekona się o tym na własnej skórze.
Już po części oficjalnej konferencji Adamek stwierdził: - Najwyraźniej Arreola się boi, skoro atakuje mnie już na konferencji. Ja zamiast potyczki słownej wolę potyczkę na pięści.